Karolina i Andrzej: Śladami Pana Samochodzika po Pojezierzu Myśliborskim


        Marzenie o wyjeździe na Pojezierze Myśliborskie zrodziło się we mnie po przeczytaniu "Księgi strachów", tak się jednak złożyło, że na jego spełnienie musiałem poczekać ponad trzydzieści lat. Po powrocie z zeszłorocznego urlopu wiedziałem, że w tym (czyli 2007) roku TAM pojadę. Podsunąłem więc Karolinie "Księgę strachów" chcąc zaciekawić ją szachownicami, sam postanowiłem przygotować się nie gorzej niż „postrach wrocławskiej gastronomii”. Na kilka tygodni przed wyjazdem zacząłem przetrząsać atlasy, przewodniki i Internet w poszukiwaniu ciekawych miejsc m.in. z szachownicami oraz takich, które pasowałyby do lokalizacji Jasienia. Okazało się, że na terenie Pomorza Zachodniego jest 14 kościołów z szachownicami w tym cztery kościoły, na których są po dwa takie znaki!!! Autorzy strony o Templariuszach (http://www.templariusze.org/szachownice.php) podają nawet, że na murach średniowiecznych kościołów parafialnych na Ziemi Lubuskiej i Pomorzu Zachodnim naliczono kilkadziesiąt szachownic. Równolegle poszukiwałem pól namiotowych oraz kempingów i zadziwiło mnie, że jest ich tak mało przy dość dużej ilości jezior na pojezierzu. Lekturę powieści postanowiłem odłożyć na czas przed samym wyjazdem, żeby mieć ją w pamięci „na świeżo” i... to był błąd taktyczny - ostatnie dni spędzałem od świtu do nocy w pracy i na przygotowaniach sprzętowych, na czytanie nie miałem już sił.
Marwice, kościół p.w. Narodzenia NMP Marwice, kościół p.w. Narodzenia NMP         Wreszcie pod koniec lipca nastąpiła godzina „W”, ruszyliśmy do Poznania, dalej tylko przemknęliśmy przez lasy między Pniewami, a Skwierzyną. Gorzów zwiedziliśmy późnym popołudniem w przerwach między falami deszczu. Potem pojechaliśmy w kierunku Myśliborza, do Marwic, gdzie miała znajdować się pierwsza z szachownic. Niestety, furtka broniąca dostępu na teren kościelny była zamknięta. I choć bez trudu pokonałbym mur okalający kościół, nie odważyłem się tego zrobić - wzbudziliśmy we wsi spore zainteresowanie, obserwowany przez wiele par oczu pstryknąłem więc tylko kilka fotek zza muru (przy okazji zerknijcie na napis z tablicy przed portalem). Pojechaliśmy dalej, kawałek za wsią, jak w książce, „ze wzgórza roztoczyła się szeroka panorama wielkiej równiny nad Odrą”.
Chwarszczany, kaplica Zakonu Templariuszy Chwarszczany, kaplica Zakonu Templariuszy Troszyn, kościół p.w. Wniebowzięcia NMP Gądno, plaża na polu namiotowym         Skręciliśmy na Dębno, potem zerknęliśmy na kaplicę templariuszy w Chwarszczanach i zajechaliśmy do Troszyna, do drugiego kościółka z szachownicą. Tu nic nie broniło do niego dostępu, zrobiliśmy wokół kilka rundek dokładnie oglądając mury, jednak szachownicy nie znaleźliśmy. Zrobiło się późno, więc skierowaliśmy nasz Saxo-wny wehikuł do Morynia, gdzie spodziewaliśmy się znaleźć nocleg na polu namiotowym. W miasteczku trafiliśmy na imprezę zorganizowaną z okazji dni Morynia, widząc mrowie ludzi kłębiących się w uliczkach dojazdowych do rynku darowaliśmy sobie zwiedzanie i skręciliśmy na nocleg. Tu spotkała nas kolejna porażka: zaznaczony na mapie kemping (nawiasem mówiąc gdzieś w  okolicach zamku) nie istniał i musieliśmy przejechać (nie przepłynąć) na drugą stronę jeziora Morzycko, do Gądna, na pole namiotowe "U Dudka". To jednak był pechowy dzień - właściciel pola skasował 30 zł za nas dwoje plus auto plus namiot, oferując tylko trawę. Zero sanitariatów, WC to krzaczki z pięknie wydeptaną ścieżką, trzeba było uważać, żeby w nic nie wdepnąć, a mycie w jeziorze - niestety chłód nie pozwalał na ubranie stroju kąpielowego. Za takie warunki to zdzierstwo, żeby chociaż miał kranik z piwem...

Moryń, mury miejskie Moryń
Moryń, mury miejskie Moryń

Moryń, kościół p.w. św. Ducha Moryń, kościół p.w. św. Ducha Moryń, kościół p.w. św. Ducha         Poranek dnia następnego był już słoneczny, humory zaraz nam się poprawiły. Zwinęliśmy namiot i wróciliśmy do Morynia. Pierwsze kroki skierowaliśmy do kościoła, tu zobaczyliśmy wreszcie pierwszą szachownicę.
        Zwiedziliśmy miasteczko, potem udaliśmy się na półwysep z ruinami zamku, gdzie znajdował się biwak Związku Tajemniczej Szachownicy. Tak jak napisał w swojej relacji Adam Kutny, cały półwysep jest ogrodzony i znajduje się tu Ośrodek "Savana". Skorzystaliśmy z tego, że wejścia nie pilnowali ochroniarze i pomaszerowaliśmy w kierunku „gęstwiny drzew i krzaków porastających górę zamkową”.
Moryń, fosa zamku Moryń, ruiny zamku Jezioro Morzycko         Pozostałości zamku to spore spłaszczenie na wierzchołku wzgórza, niewielkie pozostałości murów i kamienne schody, całość otoczona fosą wypełnioną kłębowiskiem krzaków, jeżyn i pokrzyw. Prawdę mówiąc, wyobrażałem sobie, że teren samego zamku jest bardziej rozległy. Na spacerze do ruin bohaterowie "Księgi strachów" prawie obijali się o siebie. Pstryknęliśmy parę fotek wzbudzając zainteresowanie snujących się tu i ówdzie „wczorajszych” gości weselnych - na terenie ośrodka dostrzegliśmy zorganizowane co najmniej dwa wesela.
Moryń, ruiny zamku Siekierki, muzeum Siekierki, cmentarz 1 Armii Wojska Polskiego Siekierki, czołg         Opuściliśmy Moryń i drogą prowadzącą leśnym, niemal górskim wąwozem, dojechaliśmy do Starych Łysogórek, gdzie skręciliśmy w prawo i szosą biegnącą wzdłuż Odry dojechaliśmy do Siekierek. Spacerując pośród grobów żołnierzy na cmentarzu wojskowym oglądaliśmy tabliczki z nazwiskami i datami - wojna zbierała swoje żniwo głównie pośród młodych ludzi. Nieco dalej znajdował się wymieniony w książce czołg, zajrzeliśmy też do malutkiego muzeum znajdującego się obok.

Cedynia, wieża widokowa
Cedynia, widok z wieży
Cedynia, widok z wieży

Wzgórze Czcibora Widok ze Wzgórza Czcibora Wzgórze Czcibora         Potem kontynuując jazdę szosą wzdłuż granicy zatrzymaliśmy się u stóp Góry Czcibora. Na szczyt wiodły schody, w związku z tym nasze „buty nie ześlizgiwały się po ścieżce”. Co chwila zerkałem na dół czy nie zobaczę Tomasza walczącego z Zenobią... Również sama Cedynia nawet dziś wygląda jak wyjęta z kart powieści: wąskie uliczki, pięknie położony kościół, pochyły rynek i schody wiodące na wyniosłość, na której znajduje się XIX-wieczna wieża widokowa, z której roztacza się przepiękna panorama.
        Tylko klasztor, w książce zrujnowany, obecnie jest odbudowany i znajduje się w nim luksusowy hotel.

Lubiechów Górny, kościół p.w. św. Józefa
Lubiechów Górny, kościół p.w. św. Józefa

Lubiechów Górny, kościół p.w. św. Józefa Lubiechów Górny, kościół p.w. św. Józefa         Z Cedyni autko skierowaliśmy na trasę prowadzącą przez cztery miejscowości z kościołami, na których miały znajdować się szachownice. Pierwszą z nich był „książkowy” Lubiechów Górny. Tu szachownicę znaleźliśmy bez trudu, jak w opisie z "Księgi strachów" - była z daleka widoczna. Z bliska zauważyliśmy, że ktoś dociekliwy podkuł nieco tynk z boku portalu. Dzięki temu widać było, że szachownica została wykonana jeszcze przed umieszczeniem kamienia w murze kościoła.
Czachów, kościół p. Narodzenia NMP         Następna szachownica miała znajdować się na kościele w Czachowie. Obeszliśmy go wielokrotnie nie znajdując śladu, możliwe że znajdowała się w zamkniętym wówczas wnętrzu.
        W Dolsku zatrzymaliśmy samochód na wiejskiej drodze pod murem okalającym teren kościoła. Przynajmniej tu brama stała otworem. Wiedzieliśmy gdzie szukać: „po lewej stronie, na trzecim kamieniu od dołu - wyraźny znak szachownicy.”
Dolsko, kościół p.w. św. Elżbiety Węgierskiej Dolsko, kościół p.w. św. Elżbiety Węgierskiej         Drzwi wejściowe, jak w niemal wszystkich zwiedzanych kościołach, były zamknięte, podobnie boczne drzwi na wieżę. Ale bez wchodzenia do wewnątrz odniosłem wrażenie, że cofnąłem się w czasie i przyjechałem tu razem z członkami Związku Tajemniczej Szachownicy...
Godków, kościół p.w. św. Maksymiliana Marii Kolbego Godków, kościół p.w. św. Maksymiliana Marii Kolbego Godków, kościół p.w. św. Maksymiliana Marii Kolbego         Szachownica na kościele w niedalekim Godkowie różniła się od oglądanych wcześniej, składała się z trójkątów i była schowana za rynną. W pobliskim Godkowie-Osiedlu zaskoczył nas widok kopuły nad drzewami, przez chwilę wydało nam się, że znaleźliśmy obserwatorium astronomiczne.
        Niestety, to była tylko wieża ciśnień dla kiedyś węzłowej stacji PKP. W drodze do Chojny pogoda zepsuła się zupełnie, więc ten „istny rezerwat średniowiecznych zabytków” przyszło nam zwiedzać w strugach zacinającego zimnego kapuśniaczku.

Godków Osiedle, wieża ciśnień Chojna, Kościół Mariacki Chojna, kościół pw. Św. Trójcy Chojna, kościół pw. Św. Trójcy Chojna, Kościół Mariacki
Chojna, Kościół Mariacki Chojna, ratusz Chojna, Kościół Mariacki Chojna, mury miejskie Chojna, ratusz

Rurka, kaplica Templariuszy         Fotki robiliśmy korzystając z chwilowych przerw w deszczu, w niektórych miejscach otwierałem parasol i starałem się osłonić aparat w rękach Karoliny. W końcu zmarznięci (choć był to przecież środek lata) chcieliśmy gdzieś rozgrzać skostniałe ręce i zjeść spóźniony nieco obiad, jednak jedyna restauracja - "Rycerska", znaleziona w przepięknych piwnicach ratusza, okazała się być nie na naszą kieszeń. Z Chojny skierowaliśmy się do Myśliborza, gdzie zaplanowaliśmy nocleg. Po drodze zboczyliśmy do Rurki, zobaczyć jeszcze jedną kaplicę Templariuszy.
Myślibórz, pole namiotowe, ośrodek WOPR Myślibórz, pole namiotowe, ośrodek WOPR Myślibórz, pole namiotowe, ośrodek WOPR Trzcińsko, ratusz         Trudno ją było znaleźć, a do oglądania nie ma zbyt wiele, samą zaś wizytę wspominam boleśnie. Do kaplicy przechodzi się przez teren prywatny chroniony przez jakiegoś leniwego burka, który niespodziewanie „uaktywnił się” zobaczywszy swojego właściciela. W Trzcińsku zerknęliśmy tylko na rynek i zabytkowy ratusz. Do Myśliborza dotarliśmy bardzo późnym popołudniem, w strugach nieustającego deszczu rozbiliśmy namiot w stanicy WOPR i powędrowaliśmy na rynek uciszyć burczenie w brzuchu.
Derczewo, kościół p.w. Narodzenia NMP Derczewo, kościół p.w. Narodzenia NMP         Na kolejny dzień zaplanowaliśmy tzw. objazdówkę, nie musieliśmy więc zwijać namiotu. Przy pięknej pogodzie skierowaliśmy się do Lipian, w pobliżu których znajduje się jezioro Chłop o obiecującym kształcie litery „S”. Niestety, na tym kończy się podobieństwo z książkowym jeziorem Jasień. Wzdłuż jego północnego brzegu dojechaliśmy do Derczewa, wsi z kościołem z szachownicą. Oględziny rozpoczęliśmy obserwowani przez tubylców ze stojącego naprzeciw kościoła sklepiku. Tradycyjnie obejrzeliśmy go tylko z zewnątrz, na szczęście szachownica nie była schowana. Po zjedzeniu lodów pojechaliśmy do Sitna położonego nad jeziorem o tej samej nazwie. Znajdujący się tu pałacyk niestety nie „wyglądał jak brzydkie pudło zbudowane z brunatnej cegły”. Na przeciwległym brzegu jeziora znajdowała się wieś Załęże z kolejną świątynią i szachownicą, oj... przydałaby się amfibia...
Załęże, kościół p.w. Wniebowzięcia NMP Załęże, kościół p.w. Wniebowzięcia NMP Załęże, kościół p.w. Wniebowzięcia NMP         Musieliśmy dość szeroko objechać jezioro, a w końcu chcąc trochę skrócić drogi pojechaliśmy tak, że przyszło nam przedzierać się polnymi i leśnymi drogami. Sama wieś jest ładnie położona, szczególne wrażenie zrobił na mnie widok jeziora spod kościoła. Stojąc przed szachownicą przez chwilę pomyślałem, że jestem w Jasieniu...
Żarczyn kościół p.w. św. Stanisława Krzywy Las         Potem przez Swobnicę z niedostępnym, znajdujacym się na terenie prywatnym zamkiem zakonu joannitów, przejechaliśmy do Żarczyna. Na tutejszym kościele miały znajdować się dwie szachownice, my nie zobaczyliśmy żadnej, dostępu bronił wysoki mur i zamknięta na trzy spusty brama. Znów zabrakło nam determinacji, aby dokonać mini-włamania. Przez Widuchową dojechaliśmy do rezerwatu "Krzywy las" i do Gryfina. Podczas zwiedzania miasta dopadł nas deszcz, ale przynajmniej udało nam się zjeść pyszne gołąbki w barze mlecznym jakby żywcem wyjętym z PRL-u.

Lubanowo, kościół p.w. Chrystusa Króla
Lubanowo, kościół p.w. Chrystusa Króla
Myślibórz, Kapliczka Jerozolimska
Myślibórz, wiatrak holenderski
Myślibórz, kolegiata Myślibórz, kolegiata Myślibórz, kolegiata
Myślibórz, muzeum w kaplicy św. Ducha Myślibórz, muzeum w kaplicy św. Ducha Myślibórz, klasztor dominikański
Myślibórz, Baszta Prochowa Myślibórz, rynek Myślibórz, Brama Pyrzycka
Myślibórz, kaplica św. Gertrudy, ob. filia muzeum Myślibórz, Brama Nowogródzka Myślibórz, Brama Nowogródzka

         W drodze powrotnej zajechaliśmy do Lubanowa - wsi z kościołem z dwiema szachownicami, tym razem ułożonymi jedna nad drugą. Przez Banie wróciliśmy do Myśliborza. Tu na głównym skrzyżowaniu usłyszeliśmy zgrzyt, trzask i... stanęliśmy, coś lało się ze skrzyni biegów. Gorączkowo szukałem mechanika - znalazł się jeden, na całe szczęście czynny mimo późnej pory, który zaholował nas i podjął się naprawy. Pierwsza diagnoza – uszkodzona skrzynia biegów do wymiany, okazała się błędna. Mieliśmy urwaną półośkę, mechanik bardzo się zdziwił widząc ją wykonaną z rurki - we wszystkich innych autach wykonana jest z „pełnego” materiału. Mieliśmy przymusowy postój w Myśliborzu przez kolejne dwa dni. Zajrzeliśmy tu chyba we wszystkie kąty. Oczywiście w poszukiwaniu szachownicy dokładnie obejrzeliśmy mury kościoła farnego. W Muzeum Pojezierza Myśliborskiego pani bardzo się zdziwiła naszym przyjściem, najwyraźniej rzadko zaglądają tam turyści, zwłaszcza przy nieciekawej pogodzie. Późne popołudnia przesiadywaliśmy pod fontanną na myśliborskim rynku, kręcący się tam miejscowi menele już zaczęli nas rozpoznawać, choć nie wiem czy to dla nas komplement... Na koniec poniosło nas nawet na odległy półwysep, na którym przedzierając się przez nieprzebrane gęstwiny krzaków próbowaliśmy zlokalizować grodzisko.

Sadlno, kościół p.w. MB Częstochowskiej
Sadlno, kościół p.w. MB Częstochowskiej
Sadlno, kościół p.w. MB Częstochowskiej
Strachocin, kościół p.w. św. Faustyny Kowalskiej
Strachocin, kościół p.w. św. Faustyny Kowalskiej
Strachocin, kościół p.w. św. Faustyny Kowalskiej
Strachocin, kościół p.w. św. Faustyny Kowalskiej

Gosław, kościół p.w. Chrystusa Króla Gosław, kościół p.w. Chrystusa Króla         Dnia trzeciego dostaliśmy wreszcie nasze naprawione autko i mogliśmy ruszyć dalej. W Barlinku wydawało nam się że znaleźliśmy rozwiązanie zagadki szachownic, w XIX wieku urodził się tu Emanuel Lasker - szachowy mistrz świata w latach 1894 - 1921... Jadąc dalej na północ opuściliśmy Pojezierze Myśliborskie - rejon działania Związku Tajemniczej Szachownicy.
Gosław, kościół p.w. Chrystusa Króla         W dalszej części urlopu kilkanaście kolejnych dni zajęło nam zwiedzanie m.in. Stargardu Szczecińskiego, Szczecina (tu także zlot żaglowców), Wyspy Wolin i wybrzeża Bałtyku między Świnoujściem, a Kołobrzegiem. Jeśli chodzi o "Księgę strachów", a właściwie szachownice, to zawitaliśmy m.in. do Strachocina, gdzie zobaczyliśmy szachownicę (jedną, druga podobno jest wewnątrz) i joannicki krzyż w obrysie koła, a pod koniec urlopu odwiedziliśmy jeszcze dwa kościoły z szachownicami rombowymi: w Sadlnie, dwie jedna nad drugą, oraz w Gosławiu (obie wsie w okolicach Trzebiatowa).
        Po tej wyprawie mam jeszcze niedosyt... Sama wizyta na Pojezierzu Myśliborskim była niestety zbyt krótka i powierzchowna, a na domiar złego zabrakło nam też tych dwóch dni zmarnowanych oczekiwaniem na naprawę samochodu, a chcieliśmy jeszcze zdążyć do Szczecina na zlot żaglowców. No i poza tym wiele obiektów było z różnych powodów niedostępnych.


        A teraz o „Księdze strachów”.

  1. Jasień
            W książce Autor napisał: „(...) O świcie ruszyłem na Gorzów Wielkopolski. O dziewiątej rano znalazłem się obok przydrożnej stacji benzynowej oddalonej o piętnaście kilometrów od Jasienia. (...) Ze wzgórza roztoczyła się szeroka panorama wielkiej równiny nad Odrą. (...) Zajrzałem do atlasu samochodowego i zorientowałem się, że droga do Jasienia znajduje się w odległości kilometra. Jest to boczna szosa, pierwsza w prawo.”
            Tomasz z Gorzowa kierował się na Szczecin, sami widzieliśmy „szeroką panoramę wielkiej równiny nad Odrą” kilka kilometrów za miastem. Z tego wynikałoby, że stacja benzynowa powinna znajdować się gdzieś na rogatkach Gorzowa. W odległości 15 km nie ma nic ciekawego, dopiero ok. 20 km od miasta, po prawej stronie szosy, znajduje się Karsko z jeziorem Karsko Wielkie - niestety nie zajrzeliśmy tam. Natomiast nieco dalej, w okolicach Lipian, ale po lewej stronie szosy, znajdują się dwie wsie z kościołami z szachownicami (Derczewo i Załęże) oraz jezioro Chłop.
            We fragmencie z rozdz. IX, gdy Związek Tajemniczej Szachownicy wyjeżdża z Jasienia czytamy: „(...) Wkrótce przyjechaliśmy do Myśliborza, gdzie zatrzymaliśmy się na krótki czas. (...) Pojechaliśmy więc dalej szosą, która przez Trzcińsko-Zdrój prowadziła do Chojny i Cedyni.”
            Można z tego wywnioskować, że Jasień mógłby znajdować się gdzieś w pobliżu Myśliborza, dokładniej na wschód od niego. To wskazywałoby na rejon między Karskiem, a Lipianami.
  2. Polana
            „(...) Droga zaprowadziła nas do starego kamieniołomu, ogromnej wyrwy w zboczu. Kiedyś dojeżdżała tutaj wąskotorowa kolejka, która służyła do wywożenia wyłupanych granitowych głazów, kamieniołom jednak przestano eksploatować już ponad czterdzieści lat temu i tylko słabo widoczne ślady szyn i nasyp znaczyły szlak kolejki. (...) Zbudowano grobowiec z materiału, jakiego wszędzie tu było pełno, a więc z granitu. Tylko narożniki i obramowania malutkich okien wymurowano z czerwonej cegły. Mauzoleum miało kształt kwadratowego pudła i strzelisty dach z szarej dachówki, upstrzony kilkoma pseudogotyckimi wieżyczkami.”
            Na Pomorzu Zachodnim nigdy nie było kamieniołomu granitu, materiał na ciosy granitowe, z których wykonywano mury kościołów, pozyskiwany był z głazów narzutowych. Jedyne kamieniołomy w tym rejonie (bardzo szeroko pojętym), to obecnie najczęściej zalane odkrywki wapienia lub kredy w okolicach Szczecina i na północ od niego.
            Natomiast opis samego mauzoleum jest łudząco podobny do opisu grobowca na Czantorii z "Uroczyska": „(...) Czarne, wysokie tuje tulą się do drewnianego krzyża i do ostrych jak igiełki wieżyczek na brzydkim pseudogotyckim grobowcu z kamienia.”
            Myślę, że góra z kamieniołomem i mauzoleum zostały wymyślone, albo przeniesione na Pojezierze Myśliborskie z innego regionu.
  3. Szachownice.
            Na to rozwiązanie zagadki szachownic wpadliśmy jeszcze podczas urlopu: po prostu kamieniarze podczas przerw śniadaniowych grali sobie w szachy, albo warcaby, a my teraz mamy łamigłówkę...

        PS. Lista kościołów z szachownicami:

  1. Czachów,
  2. Derczewo,
  3. Dolsko,
  4. Godków,
  5. Gosław k. Trzebiatowa,
  6. Lubiechów Górny,
  7. Lubanowo k. Gryfina (dwie szachownice),
  8. Marwice,
  9. Moryń,
  10. Sadlno k. Trzebiatowa (dwie szachownice),
  11. Troszyn,
  12. Strachocin k. Stargardu Szczecińskiego (dwie szachownice),
  13. Załęże,
  14. Żarczyn k. Gryfina (dwie szachownice).

2007 © http://www.nienacki.art.pl

Masz uwagi? Napisz
Hosting: www.castlesofpoland.com
Autorzy: Karolina i Andrzej
2007.12.02