"Pozwolenie na przywóz lwa" ("Pierwsza przygoda Pana Samochodzika") - ciekawostki



  1. Rozdz. I: „W kilkanaście dni później odwiedził mnie w redakcji młody, trzydziestoletni mężczyzna w mundurze leśnika.” - to pobieżny opis Antoniego Szulca. Potem, w rozdz. III wspomina on najpierw: „- Przyjechałem do Kamionki przed dwunastu laty.” Ale już w chwilę później: „- W 1945 roku, zaraz po wojnie, trafiłem przypadkiem do Kamionek. Miałem dwadzieścia pięć lat”. Aż wreszcie w rozdz. V opowiada: „Mój ojciec, Karol Szulc umarł, gdy miałem piętnaście lat (...). W trzy lata po śmierci ojca (...) odnalazłem wycinki z gazet (...). Potem wybuchła wojna”. Mamy tu kilka możliwości: albo akcja dzieje się w roku 1950, wtedy reszta informacji pasuje do siebie. Gdyby jednak przyjąć rok 1958 (a wskazuje na to wiele innych informacji), wiek Szulca na trzydzieści lat, to dwanaście lat temu byłby rok 1945 (jeśli dotarł do Kamionek pod koniec tego roku, to byłoby dokładnie dwanaście i kilka miesięcy), wynika z tego, że miał on wtedy lat osiemnaście (nie dwadzieścia pięć), a jego ojciec zmarł trzy lata wcześniej, czyli w roku 1942 (a nie co najmniej trzy lata przed wojną) - czyli dwie niepasujące informacje. Jeśli przyjmiemy zaś, że Karol zmarł najpóźniej w 1936 roku, to Antoni nie miałby wtedy piętnastu lat, lecz sześć - znów dwie fałszywe informacje. Więc czwarta możliwość, to pomyłka w wieku Antoniego: nie trzydzieści, a trzydzieści siedem lat - wówczas w 1945 miałby dwadzieścia pięć, a w chwili śmierci Karola, w roku 1935 miałby piętnaście.
            W Warmii nie ma już takiego problemu - usunięto trzeci i czwarty fragment, jest informacja, że Karol zmarł dopiero w czasie wojny, a jeszcze na wszelki wypadek Antoni stał się tylko jego pasierbem. Widocznie również tam ktoś dostrzegł że historia Antoniego nie jest za bardzo spójna...
  2. Rozdz. III: „Przygotowałem do drogi skuter, kazałem Kamili poczekać w ciepłej kuchni i razem z Szulcem poszedłem leśną drogą aż na skraj lasu.” Następnie wspólnie odwiedzają ruiny dworu Bełzaka i idą na cmentarz, do jego grobu. I tu raptem widzą, że „Kamila siedziała na skuterze jak zmokła kura na grzędzie.”
            Zakończenie trzeciego rozdziału zostało w wydaniu Warmii całkowicie zmienione. W nowej wersji po tym drugim zdaniu nie ma już śladu.
  3. Rozdz. III: „Nie, nie lękałem się spać w miejscu, gdzie przed czterdziestu pięciu laty rozegrał się krwawy dramat.” Zaraz potem potwierdza się ten odstęp czasu: „Po cóż odgrzebywał historie, które zdarzyły się przed czterdziestu pięciu laty” - zastanawia się Tomasz nad postępowaniem Szulca. Na tej podstawie wylicza nawet wiek Karola i Bełzaka. Ale w rozdz. V zadaje już nieco inne pytanie: „- I pan sądzi, że potrafię wykryć prawdziwego mordercę? W czterdzieści lat po zabójstwie?” No i ostatecznie w zakończeniu rozmyśla: „Ograniczyłem się tylko do opublikowania artykułu, wyjaśniającego zagadkę mordu dokonanego w Kamionkach przed pięćdziesięciu laty. (...) Kogo obchodzą morderstwa sprzed pięćdziesięciu lat?”
            W Warmii usunięto dwa pierwsze i ostatni fragment. Niby więc błąd został wyprostowany. Niby...
  4. Rozdz. IX: „Pracuję obecnie jako dozorca domu przy ulicy Arbat nr... Właścicielem jest niejaki pan Połowiecki” - to fragment listu Boulaina do Bełzaka. Zatem Tomasz przypuszcza, że „w jego dawnej kamienicy wiedzą może o kimś z rodziny.” Następny dzień spędza w bibliotece i na Psim Placyku. Kolejne dni są tylko lekko wspomniane, ale wciąż nie ma ani słowa o wizycie na Arbacie i uzyskaniu jakichkolwiek nowych informacji. A jednak w rozdz. X Tomasz decyduje się na wizytę „w Siergiejewskiej Ławrze. Żyje tam pewien mnich, (...) ma na imię Makary, ale w »cywilu« nazywa się Połowiecki i jest synem byłego właściciela kamienicy na Arbacie.”

        Inne błędy pojawiły się wraz ze zmianami dokonanymi w wydaniu Warmii. Zaznaczam je oddzielnie, gdyż wydanie to ukazało się na rynku dopiero w roku 1996, a więc już około dwa lata po śmierci Nienackiego. Podejrzewam zatem, że niekoniecznie on był autorem tychże zmian.

  1. Rozdz. III: „Stanisław Bełzak przybył w tutejsze okolice podobno w 1890 roku. (...) Podobno przyjechał tu z Rosji, gdzie jego ojciec, Polak, inżynier, pracował przy wytyczaniu transsyberyjskiej kolei. - Którą zaczęto budować w 1891 roku, a ukończono w 1916 (...). Pan Bełzak opowiadał, że po śmierci rodziców zdecydował się wrócić do Polski”. Wzmianka o kolei pojawiła się również dopiero w wydaniu Warmii. Można się właściwie zastanowić, czy praca przy wytyczaniu oznacza pomiary geodezyjne w terenie, czy tylko rysowanie linii na mapie. W każdym razie przed zmianami nie trzeba było się zastanawiać, czy czasem ojciec Bełzaka nie pracował przy kolei transsyberyjskiej już po swojej śmierci. Ale być może to taka ich rodzinna tradycja...
  2. Rozdz. III: „chyba w 1912 roku pan Bełzak otrzymał list z Moskwy.” I dalej: „Bełzak został zabity w 1912 roku.” A tymczasem w rozdz. IX czytamy: „Stanisław Stanisławowicz - to był pan Bełzak. Do niego zwracał się listownie Franciszek Boulain, zapewne zruszczony Francuz. W liście z dnia 11 kwietnia 1913 roku” prosił o pomoc finansową, ale to jeszcze nie wszystko. „W czerwcu 1914 roku pisał Boulain do Bełzaka” ostrzegając do przed Karolem Szulcem. Co więcej „w lecie 1914 roku pojawił się przed Bełzakiem demon zemsty - Karol Szulc.” Wynika z tego, że Karol pojawił się przed Bełzakiem w dwa lata po jego śmierci. Narzucające się tu proste wyjaśnienie, że i Bełzak był już wówczas demonem trzeba jednak odrzucić - to po prostu efekt zmiany daty śmierci Bełzaka w wydaniu Warmii.
  3. Rozdz. III: Karol opowiada, jak to wraz ze wspólnikami „zdobyli ogromną ilość złota, to znaczy złotego piasku i złotych samorodków. Było tego (...) aż 25 pudów, to jest prawie pół tony. (...) postanowili ukryć gdzieś 400 kilogramów złotego kruszcu. (...) Pozostałe 100 kilogramów, czy też było tego trochę mniej, podzielili między”. Tymczasem w rozdz. XV czytamy: „W plecaku jednego z jeńców znaleziono dwunastokilogramowy worek złota (...). Dlatego Duda zabrał do wojskowego plecaka tylko 12 kilogramów kruszcu”. A potem jest jeszcze notatka z gazety: „U jednego z nich, Polaka, odnaleziono w plecaku aż 12 kilogramów złotego piasku. Za cenę uratowania życia Polak ów wyznał, że wie o ukrytym skarbie, złożonym z prawie 15 pudów czystego złota.” A gdzie podziała się reszta skarbu? Ukryte zostało przecież 400 kilogramów, czyli około 20 pudów. Komuniści odkryli 15 pudów, czyli 300 kilogramów. Po odliczeniu tego co zabrał Duda, ciągle nie znamy losów 90 kilogramów złotego piasku. Pytanie pojawia się dopiero po zmianach - przedtem była ciągle mowa o nieokreślonym dokładnie „worku”, który od biedy Duda mógł nosić na plecach, kiedy wpadł w ręce Draganina.
  4. Rozdz. V: Tomasz pyta Szulca: „- I pan sądzi, że potrafię wykryć prawdziwego mordercę? W czterdzieści lat po zabójstwie?” A przecież rozdz. I zaczyna się zdaniem: „Przyczyną wszystkiego stała się mała, zadrukowana kartka, którą w kwietniu 1960 roku znalazłem na podłodze w swoim pokoju.”. A z rozdz. III wiemy, że „Bełzak został zabity w 1912 roku.”. Widać więc, że mimo zmian zarówno roku zabójstwa, jak i roku akcji powieści, ciągle brak spójności w tych datach.
  5. Rozdz. IX: „w żółtym, cofniętym w głąb pałacyku mieści się Zagraniczna Komisja Związku Pisarzy Rosji.” To zdanie to chyba efekt „uwspółcześniania” akcji, czyli mówiąc prosto przenosin z epoki głębokiego socjalizmu do czasów obecnych. Przed zmianą zamiast Rosji było tu ZSRR. Nazwa państwa została niemal wszędzie usunięta, co w sumie jest prawie niezauważalne, względnie zmieniona, co już się rzuca w oczy. O ile jednak w kilku miejscach słowa „Rosja” i „rosyjski” były użyte w potocznym języku, co jest jeszcze prawdopodobne, to już oficjalna nazwa instytucji na pewno nie mogła brzmieć w ten sposób. Przecież według Warmii akcja dzieje się w roku 1960, ZSRR trwa sobie ciągle w najlepsze. Jakie więc intencje przyświecały autorowi? Żeby było śmieszniej, to w rozdz. VII instytucja ta już raz została wspomniana, jednak tam poprawki zrobiono znacznie uważniej.
  6. Rozdz. XVII: „Może kary te były niesprawiedliwe i wzbudziły w Dudzie nienawiść do swego pana?” - tak Anton Antonowicz próbuje wydedukować, jakie motywy mogły kierować Dudą, aby popełnić morderstwo. Ale już kilka stron dalej te same swoje przypuszczenia podaje jako pewnik: „Lokajczyk, nienawidzący swego pana, buduje mu grobowiec i każe się w nim także pochować.” A potem wyciąga z niego kolejne wnioski... Również i to ostatnie zdanie zostało dopisane dopiero w wydaniu Warmii.
  7. Rozdz. XVII: „Ale Bełzak usłyszawszy od Dudy, że ten nie chciał zabić Szulca, rozgniewał się, może znów uderzył lokajczyka za to, że nie sprowadził Szulca, i wówczas Duda chwycił strzelbę i strzelił.” - to dalszy ciąg dedukcji Antona. Nie ma ona jednak większego sensu. Przecież w rozdz. III Bełzak żąda, aby Duda zabił Karola, jednak jego lokaj „odmówił. Powiedział, że nie jest w stanie zastrzelić bezbronnego włóczęgi. Wtedy pan Bełzak bardzo się na Dudę rozgniewał, zagroził mu nawet wyrzuceniem z pracy (...). Jednak mimo tej groźby Duda nie podjął się zabicia Karola. Zresztą, pan Bełzak szybko ochłonął z gniewu i wymyślił inny plan.” Jeśli więc Bełzak nie był schizofrenikiem, to odmowa Dudy nie była dla niego żadną nowością, wiedział wcześniej o tej decyzji i pogodził się z nią. Nie miał więc powodu, aby w leśniczówce pod wpływem emocji bić Dudę, a skoro tak, to ten nie mógł wpaść we wściekłość. Przed zmianami za to mógł, bo właśnie dopiero w leśniczówce zawiadamiał Bełzaka o swoich wyrzutach sumienia.

2007 © http://www.nienacki.art.pl

Masz uwagi? Napisz
Hosting: www.castlesofpoland.com
Autor: Piotrek Szymczak.
2007.03.18