"Skarb Atanaryka" - recenzja
"Skarb Atanaryka" to dość słaba pozycja, umieszczona w serii przez Wydawnictwo Warmia. Wcześniej była to oddzielna książka, nie związana z Panem Samochodzikiem.
Opowiada o przygodach Tomasza, absolwenta studiów z zakresu historii sztuki, który wyjeżdża na obóz archeologiczny na Kaszuby. Logicznie jest to luźna kontynuacja przygód z powieści "Uroczysko". Tomasz wspomina swoje przygody tamże i pojawia się znana nam Babie Lato. Tak więc Warmia wyraźnie namieszała umieszczając te książki w odwrotnej kolejności.
Sama treść jest dość mdła, brakuje jakiegoś przewodniego tropu, a Tomasz jest postacią wielce złośliwą, która wylewa swoje żale na cały świat, krytykuje wszystkich wokoło, a nawet posuwa się do zagrań takich jak pozostawienie dziennikarza z konkurencyjnego tygodnika samego w nocy na bezludnej wyspie, czy też do zaaplikowania środków przeczyszczających niewygodnemu rywalowi do ręki Babiego Lata, o którą to rękę, tak Bogiem a prawdą w ogóle nie zabiega.
Jednym słowem, "Atanaryk" jest pozycją, którą da się co prawda czytać, jednakowoż jest ona słabsza od poprzedniczki, a już na pewno nie umywa się do prawdziwych tomów o Panu Samochodziku.