Małgorzata Piekarska: "Jak zatonął wehikuł, czyli oko w oko z kultowym Panem Samochodzikiem"


        Że film to magia - wiadomo. Że czasem świat jest iluzją - też wiadomo i bynajmniej nie dlatego, że tak mówił Cagliostro - jeden z bohaterów książki "Pan Samochodzik i zagadki Fromborka". Ale, że świat w filmie to i magia i iluzja czasem trudno pojąć. Jako osoba, która z racji bycia dziennikarzem była na planie wielu filmów, a w dzieciństwie nawet w jednym statystowała, cały czas o tym pamiętam. Mimo tego jednak ciągle się na coś nabieram. I lubię to. Lubię też jednak odzierać świat filmu z magii i iluzji. Dlatego uwielbiam czytać o kulisach powstawania filmów i dowiadywać się od tych, którzy byli na planie, jak to było naprawdę. Lubię też jeździć śladami książek i filmów.
        Nigdy nie rozumiałam, dlaczego tak fajne książki jak wymyślony przez Zbigniewa Nienackiego cykl serii o Panu Samochodziku, zostały tak kiepsko zekranizowane. Jedynie "Samochodzik i Templariusze" (1971) Huberta Drapelli mimo prawie czterdziestu lat od nakręcenia serialu nadal ogląda się z przyjemnością.
        W ekranizacji mojej ulubionej powieści z cyklu o Panu Samochodziku, czyli "Niesamowity dwór" (1986) skutecznie przeszkadzała Budka Suflera i Felicjan Andrzejczak z wygibasami na plaży. A „zaangażowany” do filmu wehikuł wiał tandetą. Niestety potem było jeszcze gorzej. Nadeszła prawdziwa reżysersko-ekranizacyjna katastrofa. Otóż "Pan Samochodzik i Praskie Tajemnice" (1988) czy „Latające machiny kontra pan Samochodzik” (1991) to obrazy filmowe, które trudno nazwać dziełami. Bulwersuje mnie wydawanie ich na DVD, bo uważam, że powinny zginąć w pomroce dziejów, jako dowód na beztalencia reżyserów Janusza Kidawy i Kazimierza Tarnasa i brak zrozumienia pierwowzorów, na których zostały oparte. Obaj powinni naprawdę zapaść się pod ziemię ze wstydu i w celu przeproszenia fanów twórczości Nienackiego udać się w worach pokutnych w drogę do Canossy, albo na koniec świata i jeszcze dalej. Ja, z reguły szybko wybaczam, jednak w tym przypadku nie wiem ile musieliby kołatać na deszczu pod moimi drzwiami, bym przebaczyła te filmowe brednie.
        Z filmów o Panu Samochodziku zostaje więc "Wyspa Złoczyńców" (1965). Obraz mało znany, ale trochę odbiegający od literackiego pierwowzoru. Dlatego kultową ekranizacją nadal jest mini serial Huberta Drapelli - "Samochodzik i Templariusze" (1971) ze Stanisławem Mikulskim w roli głównej. Serial dobrze współgrał z książką. Na dodatek Stanisław Mikulski na tyle świetnie odegrał rolę tytułowego bohatera, że przyćmił samego Jana Machulskiego, który w roli Pana Samochodzika w "Wyspie Złoczyńców" był całkiem niezły, a późniejszym aktorom (Piotrowi Krukowskiemu i Markowi Wysockiemu) nie udało się w ogóle przekonać do siebie widzów. Dlatego w pamięci mojej i wielu innych czytelników książek i widzów Pan Samochodzik ma twarz Stanisława Mikulskiego.
        Wczoraj, wraz z grupą Nienackofanów w liczbie ok. 40 osób spotkaliśmy się w Jerzwałdzie - w domu Zbigniewa Nienackiego, na rozmowie z kultowym Panem Samochodzikiem. Czego się dowiedzieliśmy?

Stanisław Mikulski opowiada jak o mało nie zatonął wraz z wehikułem.         Po pierwsze ostatniego dnia zdjęciowego zatonął wehikuł. Wypożyczony dla potrzeb filmu Volkswagen amfibia został do roli wehikułu odrestaurowany itd., niestety po odegraniu wielu scen stał, a gdy po dwóch tygodniach trzeba było nakręcić wjazd wehikułu do jeziora (scena, gdy Pan Samochodzik wjeżdża do wody, by wyciągać z błota wóz Petersenów) auto do jeziora wjechało i... zatonęło. Ponieważ tego dnia wyjątkowo zdjęć nie zabezpieczał WOPR, więc aktorów z wody wyciągnięto, ale samochód w odmętach jeziora pozostał do następnego dnia.
        Po drugie cześć zdjęć kręcona była w halach łódzkiej fabryki snów. Między innymi tam była piwnica ze studnią, która gospodyni księdza służyła za lodówkę. Podziemia Kortumowa, które grał Okonin kręcono w Radzyniu Chełmińskim. Zamek nie wyglądał wtedy tak okazale jak teraz (widać to zresztą na filmie), a część murów specjalnie dla potrzeb filmu dorobiono.
        Po trzecie grający w filmie chłopcy byli niesłychanie zdyscyplinowani. A ponieważ jeden z nich (Roman Mosior) miał już za sobą grę w wielu filmach, więc dla pozostałych był autorytetem. Dzięki temu praca z całą trójką była niesłychanie przyjemna. Na planie towarzyszyli im rodzice i babcie. Gdy wehikuł tonął mamy zorientowały się od razu w powadze sytuacji, a babcia jednego z chłopców dopiero na końcu, gdy auto poważnie zanurzyło się w wodzie.
        Po czwarte pan Michał Szewczyk zachwycony był swoją rolą (w książce Kozłowskiego w filmie Piotrowskiego), czyli postaci o czarnym charakterze, bo jak powiedział pan Mikulski to marzenie każdego aktora. „Mnie dawano do grania w filmach jedynie sympatyczne role i najlepiej w mundurze. Rola Pana Samochodzika trudna nie była. Musiałem być po prostu sympatyczny.”
        Po piąte sceny kręcone w malborskim zamku nie sparaliżowały pracy muzeum. Ekipie filmowej wydzielano poszczególne pomieszczenia. Miedzy innymi słynną celę Kiejstuta.
        Po szóste nawiązania w serialu do filmów "Stawka większa niż życie" („Skąd ja znam tego człowieka? - Mówi do siebie na widok Stanisława Mikulskiego grająca przewodniczkę po malborskim zamku Alina Janowska) czy "Skarb" („Bardzo dobry film” stwierdza Danuta Szaflarska pod zamkiem w Radzyniu Chełmińskim udając, ze nie szuka skarbu templariuszy) były pomysłem reżysera, który chciał wykorzystać sympatię, jaką grającym w jego serialu aktorom przyniosły poprzednie role.
        Po siódme praca z przedwojennymi aktorami np. panem Stanisławem Milskim była niezwykle pomocna. On cały czas dzielił się swoim warsztatem aktorskim z resztą zespołu. A miał się czym dzielić, bo przygodę z aktorstwem rozpoczął jeszcze w 1916 roku.

Stanisław Mikulski i wehikuł z silnikiem ferrari 410. No i jeszcze autografy... (czego to do podpisania towarzystwo ze sobą nie przyciągnęło... były i okładki płyt z filmami i książka o serialu 'Stawka większa niż życie' i różne wydania powieści 'Pan Samochodzik i Templariusze' i wywiady z gazety...)         Rozmawialiśmy jeszcze o innych filmach z udziałem pana Stanisława Mikulskiego. Między innymi: "Bicz Boży" w reżyserii Marii Kaniewskiej, "Dwaj panowie N." Tadeusza Chmielewskiego, "Kanał" Andrzeja Wajdy (kanały zbudowano w Łodzi, a płynąca nimi woda była podgrzewana), "Ich pierwszy start" Leonarda Buczkowskiego i "Miś" Stanisława Barei. Była i mowa o serialach. Tych najnowszych jak "Złotopolscy", a także "Kryminalni" gdzie dzięki "Tryptykowi śląskiemu" mała rólka Stanisława Mikulskiego rozwinęła się do całkiem sporej roli, no i "Stawka większa niż życie", która przyniosła Mikulskiemu międzynarodową sławę. (Uwaga ciekawostka: turecki targ z odcinka "Cafe Rose" kręcono w Łodzi i Gdańsku).
        Na koniec spotkania wręczyliśmy gościowi wehikuł. Wprawdzie inny niż ten, którym miał „przyjemność” zatonąć na planie serialu Samochodzik i Templariusze, ale na pewno z silnikiem ferrari 410 super america.
        I tylko taką mam refleksję. Takie spotkanie powinno było się odbyć 30 lat temu. Wówczas Stanisław Mikulski na pewno pamiętałby więcej szczegółów z planu serialu. A na pewno pamiętałby kolor kostiumu panny Karen, czyli Ewy Szykulskiej, bo nasi panowie Nienackofani, a zwłaszcza Irek, byli brakiem pamięci gościa, co do tego szczegółu, bardzo niepocieszeni.

        Powyższy tekst pochodzi z blogu Małgosi: http://piekarska.blog.onet.pl/Jak-zatonal-wehikul-czyli-oko-,2,ID388212832,DA2009-08-11,n.


Spotkanie ze Stanisławem Mikulskim w Jerzwałdzie Spotkanie ze Stanisławem Mikulskim w Jerzwałdzie Spotkanie ze Stanisławem Mikulskim w Jerzwałdzie Spotkanie ze Stanisławem Mikulskim w Jerzwałdzie

2009 © http://www.nienacki.art.pl

Masz uwagi? Napisz
Hosting: www.castlesofpoland.com
Autor: Małgorzata Piekarska.