Krzysiek Szuba: Śladami Pana Samochodzika do Chenonceaux
Na wycieczkę "Paryż i zamki nad Loarą" wybraliśmy się z biurem podróży, a zachęciła nas właśnie możliwość podążenia śladami naszego ulubionego bohatera. Wprawdzie w Paryżu nie mieszkaliśmy w Hotelu du Nord, ale sprawdziłem, że taki hotel rzeczywiście istnieje i znajduje się przy Quai de Valmy, nad kanałem Saint Martin. To tam pan Tomasz spotkał fałszywego detektywa Pigeona, czyli Fantomasa.
Najważniejszym punktem programu wycieczki było oczywiście zwiedzanie perły francuskiego renesansu - zamku Chenonceaux (Chenonceau), w książce "Pan Samochodzik i Fantomas" ukrytego pod nazwą Zamek Sześciu Dam. Podane w tej książce informacje historyczne oraz opis zamku i jego otoczenia są w zasadzie zgodne z rzeczywistością. Z pierwotnego obronnego charakteru budowli pozostał tylko potężny donżon, otoczony tarasem (...). Wchodziło się na taras przez most zwodzony na kanale połączonym z rzeką. Z tarasu drugi most zwodzony prowadził do upiększonego wieżyczkami zamku, z dobudowaną do niego dwupoziomową galerią na moście przerzuconym przez rzekę. Otaczał zamek wielki park i dwa wspaniałe ogrody - Katarzyny Medycejskiej i Diany de Poitiers.
Zamek ten w przewodnikach zwany jest nawet czasem "Zamkiem Dam", ze względu na ogromną rolę kobiet w jego historii. A było ich rzeczywiście sześć: podskarbina Catherine Bohier wzniosła zamek, Diana de Poitiers i królowa Katarzyna Medycejska go rozbudowały, królowa Ludwika Lotaryńska (synowa Katarzyny, a nie - jak podaje Autor - pasierbica) żyła tu, madame Dupin uratowała go w czasie rewolucji, a madame Pelouze odnowiła.
Zamek znajduje się w prywatnych rękach i od 1913 roku należy do rodziny Menier (w książce: de Saint-Gatien), jednak nikt z właścicieli nie mieszka tu już od wielu lat. Zamek jest udostępniony do zwiedzania, ale kilka pokoi gościnnych na piętrze jest zarezerwowanych dla właścicieli lub ich gości i niedostępnych dla turystów. Opis wnętrza nie zawsze jest zgodny z rzeczywistością, na przykład w rzeczywistości nie ma wielkiego hallu. Ale wysepka na rzece istnieje! Spostrzegawczy turysta zauważy też "tajne przejście" prowadzące z kuchni do rzeki (co łatwo sprawdzić przez sąsiadujące z drzwiami okno), którym z zamku wydostawał się lokaj Filip. Wiedząc, gdzie dokładnie są te drzwi, można je wypatrzyć z brzegu. Zamek, zbudowany na wodzie nie ma podziemi - w wielkich filarach znajdują się kuchnie i inne pomieszczenia gospodarcze, udostępnione do zwiedzania. W moim egzemplarzu książki (z Wydawnictwa Łódzkiego, ilustrowanej przez Magdalenę Kapuścińską) jest nawet zamieszczony, na stronie 190, plan zamku i jego otoczenia, bardzo podobny do planu w folderze. Również widok sylwetki zamku, ze stron 8-9, jest zgodny z rzeczywistością.
W galerii zamkowej na piętrze odbywają się wystawy malarstwa, ale daremnie szukalibyśmy tam słynnych dzieł, które posiadał jakoby baron de Saint-Gatien. Obrazy Cezannne'a ("Kobiety z Tahiti"), Chagalla, Dalego, Klee, Matisse'a, Picassa, Renoira ("Plaża") czy van Gogha ("Portret lekarza") można oglądać w Musee d'Orsay w Paryżu, w budynku dawnego dworca kolejowego, na lewym brzegu Sekwany, naprzeciwko Luwru. Muzeum to, znane przede wszystkim ze znakomitej kolekcji dzieł impresjonistów, jest obowiązkowym punktem zwiedzania stolicy Francji. I ja tam oczywiście byłem, i oglądałem te obrazy...
Ponieważ na zwiedzanie zamków przeznaczony był tylko jeden dzień, nie obejrzeliśmy niestety Chambord, bo nie wiedzieć czemu, zamiast niego zwiedziliśmy po drodze katedrę w Chartres (choć też było warto), ani Angers czy Amboise, w których przebywał Samochodzik. Z Chartres pojechaliśmy do Blois i Chenonceaux, a kiedy przybyliśmy pod zamek w Amboise był on już zamknięty. Oglądaliśmy go tylko z zewnątrz, z drugiego brzegu rzeki. Nie byłem też w Orlim Gnieździe, choć podejrzewam, że pod tą nazwą kryje się budowla w Loches, oddalona około trzydzieści kilometrów od Zamku Sześciu Dam. Ale może następnym razem....
Realizm opisów wskazuje, że Autor około 1970 roku odwiedził Paryż i zamki nad Loarą. Widocznie ich piękno zainspirowało go do napisania kolejnej powieści. A my dzięki niemu też trafiliśmy do tych cudownych miejsc i chcemy pojechać tam jeszcze raz.