Mietek Moczyński: Relacja z Jerzwałdu
W 2002 roku, na przełomie maja i czerwca byłem po raz pierwszy w stronach, gdzie przez niemal połowę swego życia mieszkał i tworzył mój ulubiony pisarz Zbigniew Nienacki. Przyjechałem tu jedynie na kilka dni do Ośrodka Wypoczynkowego Sarnówek nad Jeziorakiem, które to jezioro tak często było opisywane przez Autora.
W piątek, ostatniego dnia maja miałem możliwość odwiedzić znajdujący się w Jerzwałdzie dom Autora, którego właścicielem jest obecnie Pan Bogusław Godycki.
Kiedy dotarłem do wsi, było już późne popołudnie. Zostawiłem samochód na poboczu i wolnym krokiem podszedłem do bramy. Zbliżając się zauważyłem, że wejścia pilnował duży, choć jak się później okazało przyjaźnie nastawiony :-) pies, a obok domu, na łące - pasły się konie. Stojąc na ulicy obejrzałem posiadłość, która już na pierwszy rzut oka robi duże wrażenie. O ile mogłem się przyjrzeć zza ogrodzenia, jest to dość rozległy teren, od wysoko położonej drogi dość ostro opadający nad bagnisty brzeg Jeziora Płaskiego. Z miejsca, w którym się znajdowałem, widoczny był słynny "mostek Nienackiego", przerzucony nad zarośniętym krzakami kanałkiem prowadzącym aż do brzegu jeziora.
Gdy podjechałem pod dom nikogo akurat w nim nie było. Na szczęście w chwilę potem przyjechał właściciel z córką. Pan Godycki zaprosił mnie, nieznajomego faceta do swojego domu, pokazał całą posiadłość, pozostałe pamiątki po pisarzu i przy kawie i papierosie przegadaliśmy do godziny dwudziestej drugiej. W czasie pogawędki miałem przyjemność siedzieć przy biblioteczce Nienackiego, na Jego krześle-fotelu wyciętym z jednego pnia drzewa. Właściciel domu to człowiek bardzo otwarty i życzliwy. Z zawodu jest inżynierem rolnictwa, "po godzinach" zajmuje się z pasją końmi, w której to dziedzinie ma duże osiągnięcia, o czym świadczą piękne, zadbane konie na pastwisku i wystawione w mieszkaniu okolicznościowe nagrody. Na swojej posiadłości Pan Godycki trzyma pod wierzch kilka koni, jak widziałem mają tam świetne warunki i na mój gust są wspaniale.
Gospodarz remontuje obecnie dom, gdyż jest on już dość stary - o czym świadczy zachowana na ścianie szczytowej data - przystosowując go na potrzeby małego pensjonatu i jeszcze w tym roku ma przyjąć pierwszych letników. Pan Bogusław był szczerze zaskoczony faktem, że do tej pory nikt z fanów Nienackiego nie złożył mu propozycji zorganizowania na jego terenie zjazdu, zlotu miłośników twórczości Pisarza, a i poprzedni zjazd odbył się poza Domem Autora.
W tamtych stronach byłem pierwszy raz, dlatego kupiłem mapę Jezioraka i pozostałych jezior iławskich. Ze zdziwieniem znalazłem na niej zaznaczoną posesję nr 51 w Jerzwałdzie, z podpisem "Uroczysko - dom pisarza Zbigniewa Nienackiego". Do Pana Bogusława, który w końcu już ładnych parę lat tam mieszka, nie zgłosił się NIKT z władz administracyjnych czy samorządowych regionu, z zapytaniem, pomocą czy propozycją współpracy nad uczczeniem i godnym upamiętnieniem miejsca, gdzie żył i tworzył Pisarz, którego zna większość Polaków. Jest jedynie dobrą wolą nowego właściciela, że pamiątek po Zbigniewie Nienackim nie wyrzucił, ani nie sprzedał.
W dniach pobytu nad Jeziorakiem miałem również możliwość rozmowy z burmistrzem Iławy, Panem Markiem Żylińskim. Przedstawiłem mu, jak się mają sprawy z tzw. "Uroczyskiem" - pan burmistrz obiecał zająć się tym. Ano zobaczymy.
Co roku do Jerzwałd przyjeżdża żona Autora, pani Nowicka, zawsze odwiedzając dom męża, a i pani Janeczek także bywa u Państwa Godyckich.
W niedzielę drugiego czerwca po południu, wracając do domu, ponownie zajrzałem do Jerzwałd. Zatrzymałem się przed bramą cmentarza, gdzie spoczywa Pisarz. Zapaliłem znicz, posiedziałem na ławeczce przy grobie... Zawsze marzyłem, aby osobiście poznać tego pisarza, który jest dla mnie Pisarzem. Spóźniłem się kilka lat. Carpe diem...
Z cmentarza skierowałem się na chwilę do "centrum" Jerzwałd, przespacerowałem się w tę i z powrotem po wiosce, która w krzywym zwierciadle opisana została w "Raz w roku w Skiroławkach".
Krótko mówiąc - wieś taka jak inne w tej części Polski.
Nadeszła pora, aby wracać do domu. Asfaltowa szosa wiedzie obok jerzwałdzkiego cmentarza (trzysta metrów dalej stoi dom po Pisarzu), kilka kilometrów dalej mijam malownicze zabudowania warmińskiej wsi, jeszcze tylko 456 km do Sulęcina...