Maciek Giernatowski: Śladami Pana Samochodzika dookoła Jezioraka
Nie trzeba szukać przygody. Nie znajdzie się jej, choćby pojechało się aż na koniec świata, przez siedem rzek i za siedem gór. Nie zjawi się, choćby czekało się na nią dzień i noc, prowokując ją i nastawiając pułapki. Nie przywoła jej żadna prośba i może się okazać, że nie ma jej tam, gdzie tylu już ją spotkało. |...|
Bo przygody nie trzeba szukać. Ona zjawia się sama. Przychodzi w najbardziej nieprzewidzianych momentach i w nieoczekiwanej postaci, najczęściej, gdy nie spodziewamy się jej, nie pragniemy jej, gdy nie jest nam ona potrzebna. Najpierw daje nam znak - że oto jest, przyszła po ciebie, chce cię ogarnąć i wciągnąć w swą grę. Musisz od razu wiedzieć, że to właśnie jej znak, musisz go rozpoznać wśród tysiąca innych znaków. Nie wolno ci zlekceważyć jej wezwania ani odłożyć go na później. Nie lubi leniwych. Pominie cię, odejdzie i więcej po ciebie nie wróci... |...|
Zbigniew Nienacki, "Wyspa Złoczyńców"
Tak rozpoczyna się pierwsza z przygód Pana Samochodzika. Któż nie zna tej postaci? Ile to już pokoleń wspólnie z muzealnikiem panem Tomaszem przeżywa jego przygody?
Wiele lat temu i mnie również przygoda dała swój znak, gdy czytałem jedną z pierwszych książek Zbigniewa Nienackiego. Nie na mnie jednym jego twórczość dla młodzieży a potem i dla dorosłych odcisnęła swój ślad i spowodowała umiłowanie włóczęgi i obcowania z przyrodą i historią. Nie o tym jednak chciałem opowiedzieć... A wszelkie klimaty związane z w/w twórczością i nie tylko - znajdziecie na zaprzyjaźnionej stronie: http://www.nienacki.art.pl.
Jak już wcześniej wspomniałem - gdy przygoda dała mi znak, wiedziałem, że kiedyś sam zobaczę miejsca opisane przez Zbigniewa Nienackiego w serii Pana Samochodzika.... A wszystko zaczęło się pewnego majowego ranka w Iławie. Na dworcu PKP spotkałem się z Darkiem - przedstawicielem OSR na Mazowsze i południowe Mazury ;-)
Naszym celem na najbliższe dwa dni było objechanie dookoła Jezioraka. To u Nienackiego w książce po raz pierwszy przeczytałem, że jest to najdłuższe jezioro w Polsce. Na mapie Jeziorak wygląda jak drzewo wyrastające z Iławy i rozgałęziające się swoją górną (północną) koroną na wiele zatok, jezior i kanałów. Nie poświęciliśmy dużo czasu na oglądanie jeszcze pustego o tej porze dnia miasta. Jak najszybciej chcieliśmy ruszyć na szlak. Wzdłuż wschodniego brzegu jeziora skierowaliśmy się do Szałkowa gdzie członkowie załogi "Krasuli", podczas poszukiwań autora wiersza "Złota Rękawica" ratowali jacht podczas burzy przed rozbiciem się o brzeg. Niestety najgorsze wizje Nienackiego się spełniły, bo praktycznie do Makowa dostępu do jeziora strzegą ogrodzenia i zasieki. Jedynym odstępstwem od tego czarnego proroctwa jest to, że są to działki prywatne a nie państwowe molochy ośrodków wczasowych. Jednak pocieszeniem dla nas było to, że na miesiąc przed rozpoczęciem wakacji wszystkie te miejsca były zupełnie puste. Patrząc na to, ciągle zadawaliśmy pytanie, które powracało do nas podczas całej wyprawy - Jak tu musi być tłoczno i głośno w lipcu i sierpniu?!
Wjechaliśmy do lasu. Po prawej stronie drogi od jeziora ciągle dzieliły nas płoty ośrodków wypoczynkowych, prywatnych posesji i pól biwakowych. I tu zdarzył się pierwszy z ciągu ciekawych zdarzeń i spotkań. W środku lasu na drodze stała porzucona przyczepa wyładowana piaskiem z palącą się żywym ogniem oponą!!! Złapaliśmy ten piasek i zdusiliśmy płomienie. Zapewne zatarły się hamulce i w tym czasie, kiedy właściciel odczepił przyczepę i ją zostawił - nastąpił samozapłon.
Na szosę wyjechaliśmy we wsi Sąpy. To tu, na tym wąskim asfalcie trwał szaleńczy wyścig wehikułu pana Tomasza z&nbsWackiem Krawacikiem na wyspę Bukowiec, aby zdobyć ukrytą tam torbę z tajemniczą mapą łowisk Jezioraka. Gdzieś przed Urowem amfibia skręciła w lewo, by wjechać do wody zatoki Kraga i dzięki temu fortelowi wygrać wyścig.
Przed Mostem na kanale łączącym zatokę Kraga z jeziorem Dauby, zjechaliśmy z szosy na prawo w kierunku Mozgowa. Dwukrotnie po mostach przecięliśmy Kanał Iławski by dojechać do pałacu w Karnitach. Nienacki umieścił w tych okolicach akcję porwania pięknej aktorki - Diany Denver i wspólnego pościgu Pana Samochodzika ze Świętym - Rogerem Moorem. Nie zważając na błoto i wilgoć traw postanowiliśmy zobaczyć jeszcze jedną ciekawostkę - kanał wykopany w usypanej grobli na jeziorze Karnickim aby pokonać dwumetrową różnicę poziomu wody między nim a jeziorem. Pod kanałem łączącym Jeziorak z Elblągiem i Ostródą są potężne rury do wyrównania poziomu jeziora Karnickiego po obu stronach grobli. Jest to kolejny, doskonale zachowany zabytek budownictwa hydrotechnicznego.
Dojechaliśmy szosą do wsi Boreczno, gdzie przy kościele spotkał Pan Samochodzik największego swojego przeciwnika w sprawie ochrony zabytków - Waldemara Baturę. Trzeba koniecznie nadmienić, że Pan Samochodzik przyjechał tu z Tynwałdu pożyczonym rowerem. Dalej przez pola i łąki osiągnęliśmy nasz kolejny cel - wyspę Bukowiec. Na wyspę prowadzi grobla i jest to ogromne pole biwakowe w sezonie.
Znów zadawaliśmy sobie pytanie - jaki tu pewnie jest hałas w sezonie? My zastaliśmy tu jeszcze kompletne pustki. Z brzegów wyspy widać doskonale rozwiniętą linię brzegową Jezioraka wraz z archipelagiem wysp i wysepek. Widać Lipowy Ostrów, Zielony Ostrów, Gierczak - na którym pan Anatol spędził noc na drzewie i gdzie zabito owcę... I nie przemknął po wodzie ślizgacz Kapitana Nemo, choć długo przeszukiwałem lornetką taflę jeziora. I nie ustaliliśmy też gdzie była lisia nora, w której schowana była mapa łowisk. Bukowiec jest duży i wcale się nie dziwię, że Panu Samochodzikowi i Bronce trudno było tu znaleźć Czarnego Franka, który już w tym czasie siedział w areszcie w Iławie... Pamiętacie to wszystko? Bo ja - tak.
A my dalej brnęliśmy na pograniczu fikcji literackiej i rzeczywistości. Ze wsi Wieprz, widząc ciągle po lewej stronie brzeg dotarliśmy do miejsca gdzie mógł być wspólny biwak Pana Samochodzika i mądrali Anatola z towarzyszami. Gdzie Nemo kotwiczką spinningową zdarł piracką flagę z tratwy Czarnego Franka, i gdzie Marta - Nemo złowiła ogromnego szczupaka ku upokorzeniu Anatola. Stąd też roztacza się szeroki widok na półwysep Matyty, zatokę Sandacza i wyspę Czaplak.
A my ruszyliśmy dalej. Trochę szosą i polami okrążyliśmy zatokę Rudnia ciągle mając rozległy widok na półwysep Matyty. Na asfalt wyjechaliśmy przy kanale Dobrzyckim, który łączy Jeziorak z miastem Zalewo. W Dobrzykach stoi kościół gotycki z lat 1320-30. Stąd skierowaliśmy się na południe by jechać już zachodnim brzegiem Jezioraka.
Z Dobrzyk szosa dalej skręca na południe a my zjechaliśmy z niej do Matyt. Oczywiście zapadła decyzja, że jedziemy na koniec półwyspu. No i udało się. Półwysep jest gęsto zalesiony i są tam szkółki leśne. Na miejscu widać, że bardzo trudno byłoby odszukać stary cmentarz z grobem Gustawa Kodrąba - autora wiersza "Złota Rękawica". Tam też doświadczyliśmy kolejnego dziwnego i symbolicznego spotkania. Gdy siedzieliśmy w tej głuszy podziwiając piękne okoliczności przyrody nagle za nami stanął jeździec. Pierwsze moje skojarzenie - Józwa Maryn - strażnik leśny z "Wielkiego Lasu"!!! Zobaczył nas i bez słowa zawrócił konia by zniknąć w zaroślach... Obejrzałem się dookoła... I wcale bym się nie zdziwił jakby z ukrycia obserwował nas Winnetou albo Wielki Bóbr ;-)
Opuściliśmy półwysep, wróciliśmy na szosę i dojechaliśmy do Jerzwałdu. Na cmentarzu odwiedziliśmy grób autora Samochodzików a potem zerknęliśmy jeszcze na dom, w którym mieszkał i tworzył. W sklepie zasięgnęliśmy informacji (sprawdzony punkt IT) i udało nam się znaleźć nocleg za 10 zł.
Wieczorem, jeszcze przed zachodem słońca zrobiliśmy krótką wycieczkę - minęliśmy skrzyżowanie dróg Susz-Jerzwałd-Siemiany gdzie Milicja Obywatelska ujęła wszystkich członków bandy Czarnego Franka i dojechaliśmy do pola biwakowego nad jeziorem Płaskim, położonym na cyplu wrzynającym się w jezioro naprzeciwko Jerzwałdu. Pamiętacie, że biwakował tu Pan Samochodzik, Winnetou, Wielki Bóbr i Monika zmieniająca skalpy? Pamiętacie, że na jeziorze rozegrał się pojedynek Kapitana Nemo z bandą, kiedy to okazało się kim naprawdę jest Nemo? Taaak... Niezapomniane przygody.
Następnego dnia wstaliśmy dość wcześnie i z Jerzwałdu ruszyliśmy drogą wyłożoną kocimy łbami w kierunku Dzierzgonia. Już tu kiedyś jechaliśmy. Wieś Bądze. Któraś z chałup położonych nad jeziorem to był dom Wągrowskiego gdzie odbywały się libacje groźnej bandy Niewidzialnych. Pan Samochodzik z przyjaciółmi obserwowali tu jak co noc odbywały się nocne poszukiwania skarbów w okolicy.
Dalej wjechaliśmy na asfalt, który poprowadził nas do Kamieńca, gdzie stoją ruiny pałacu słynącego z tego, że przebywał w nim cesarz Napoleon z panią Walewską. Nie zapominajmy, że Pan Samochodzik miał tu tajne spotkanie ze swoim szefem, dyrektorem Marczakiem. Niejeden z nas chciałby mieć takiego przełożonego jak on ;-)
I tu nastąpiło kolejne magiczne spotkanie. W ogrodzie pałacowym natknęliśmy się na biwakujących żołnierzy napoleońskich! Jak się później okazało nazajutrz miał się odbyć pierwszy Jarmark Napoleoński w Kamieńcu z udziałem ponad setki umundurowanych cesarskich żołnierzy... Pokazy musztry, fechtunku na bagnety i szermierki. Mimo, że żołnierzy było tylko trzech, dla nas to spotkanie było pełne magii. No i nie było tłoku, którego jak Pan samochodzik i pan Zagłoba nie lubimy.
Za Kamieńcem wjechaliśmy na zielony Szlak Napoleoński, który zanurzył się w przepastnych lasach Parku Krajobrazowego Pojezierza Iławskiego. Niestety szlak na jazdę rowerem się nie nadaje w pewnych odcinkach. Krążąc po drogach i duktach leśnych udało nam się trafić na rezerwat Jezioro Jasne. Jest to leśne jeziorko o niezwykle przejrzystej wodzie. Podobno w okresie międzywojennym, stąd bezpośrednio czerpano wodę do któregoś z pobliskich browarów.
Wyjechaliśmy w Siemianach - największym letnisku tej części Jezioraka. Jeszcze tu było pusto i cicho ale widać już było wszędzie przygotowania na przyjęcie turystów w zbliżającym się sezonie. W książkach Nienackiego Siemiany występują kilkakrotnie: tu odbył się pojedynek Pana Samochodzika z Niewidzialnymi, tu zmierzył się po raz kolejny z Baturą z Pięknym Lolem i Gretą Herbst. To tu w swojej willi planował kolejne morderstwo Lejwoda - autor poczytnych kryminałów występujący pod pseudonimem Bill Arizona.
Za Siemianami zjechaliśmy z szosy podążając za znakami niebieskiego szlaku. Trzeba przyznać, że tan szlak był oznakowany uczciwie i nadawał się do pokonania go rowerami. Cały czas prowadził nas przez las, zbliżając i oddalając się od brzegu Jezioraka. Dojechaliśmy do jeziora Widłąg, które z Jeziorakiem łączy wąski przesmyk. To tutaj skryli się piraci na swojej omedze ścigani przez Pana Samochodzika na "Krasuli" i przez Wszędobylska Hannę...
Powoli, powoli i nasza przygoda dobiegała końca. Jeszcze tylko w Sarnówku serce mocniej zabiło gdy zobaczyłem stojący samochód. Czyżby pan Tomasz śledził tu kolejną zagadkę? Szosa doprowadziła nas z powrotem do Iławy gdzie zamknęliśmy pętlę trasy dookoła Jezioraka i gdzie rozstaliśmy się z Darkiem.
Co można powiedzieć o tej wyprawie? W dwa dni okrążyliśmy przepiękne jezioro. Jego niezwykle rozwinięta linia brzegowa robi ogromne wrażenie. Byliśmy w czasie kiedy na szlaku nie spotkaliśmy nikogo. Wszystkie wioski, ośrodki wczasowe, domki i pola biwakowe były jeszcze puste. Na jeziorze widzieliśmy przez ten czas ledwie trzy jachty. Patrząc na jezioro chciało by się też zasiąść choćby w kajaku i pomyszkować wzdłuż brzegów, między wyspami i zatokami. Niestety muszę tu nadmienić, że jezioro jest brudne. Brązowa woda skutecznie zniechęca do powyższych planów.
Została jednak w duszy magia tych miejsc, które jako pierwszy przed większością z nas odkrył Zbigniew Nienacki. Zawsze możemy sięgnąć po jego książkę, choćby pod pretekstem pokazania jej swoim dzieciom i zanurzyć się po raz kolejny we wspomnieniach i atmosferze Jezioraka.
A przed nami przecież jeszcze kolejne miejsca do odkrycia, w których Pan Samochodzik przeżywał swoje przygody.
Opis wycieczki pochodzi z olsztyńskiej strony rowerowej - www.rowery.olsztyn.pl.