"Pan Samochodzik i testament rycerza Jędrzeja" - recenzja
Jest to niestety najgorsza z powieści wydanych w serii "Pan Samochodzik i...".
W zasadzie niezupełnie jest to książka autorstwa Nienackiego. Początkowo sądziłem, że stanowi ona tylko chaotyczny, wstępny zbiór pomysłów Autora, jednak przeczytałem następujący fragment w artykule "Nowy autor pisze nowe przygody":
Nowy Autor
[czyli Szumski - przyp. PS]
zaczął od dokończenia ostatniej powieści Nienackiego "Nieuchwytny Kolekcjoner".
- Dobrze sobie poradził - ocenia Mieczysław Nowak [wydawca].
Potem wydawcy wzięli na warsztat debiutancką powieść Nienackiego dla dorosłych, która szła w odcinkach w "Odgłosach".
(...)
Zadanie nie było łatwe. Powieść "Herakliusz Pronobis"
[późniejsze odcinki nosiły tytuł "Zabójstwo Herakliusza Pronobisa" - przyp. PS]
powstała w latach pięćdziesiątych. Wątek kryminalny ginął w gąszczu rozważań literacko-filozoficznych, którym oddawali się bohaterowie.
Nowy Autor wybrnął jednak i z tego: dodał Pana Samochodzika, trzech harcerzy, intrygę i uwspółcześnił realia. Wydawcy ocenili jego pracę pozytywnie.
- Sprawdził się - twierdzi Nowak..
Z przykrością muszę stwierdzić, że ani ja, ani moi korespondenci nie podzielamy zdania Pana Nowaka. Z całym szacunkiem, ale "Testament rycerza Jędrzeja" jest najgorszym kiczem jaki mógł powstać, zaś wydanie go pod nazwiskiem Nienackiego jest najgorszą zbrodnią, jaką można było uczynić na Autorze. Wszak ktoś może zacząć Przygodę z Nienackim od tej właśnie pozycji i na jej podstawie wyrobić sobie całkowicie fałszywe zdanie o całym Jego pisarstwie.
Wydawcy uznali, że skoro Szumski jedynie dokonał gdzieniegdzie ingerencji i dopisał kilkanaście scen, a główna część książki została zaczerpnięta z wymienionej wyżej powieści Nienackiego, to na okładce powinno się znaleźć Jego nazwisko. Świadczy to na pewno o dużym szacunku do Autora, choć z drugiej strony na pewno łatwiej było sprzedać pozycję firmowaną tak znanym nazwiskiem. Przydałaby się jednak jakaś choćby krótka informacja o współautorze i o tym, że dla Nienackiego był to jeden z pierwszych utworów, przy których nie osiągnął on jeszcze pełni znanego później kunsztu.
O ile działalność Szumskiego w "Nieuchwytnym Kolekcjonerze" jest mniej zauważalna (sam się dałem nabrać - biorąc nieścisłości za brak redakcji), o tyle czytając "Testament..." nie mogłem się pogodzić z tym, że to mój ukochany Nienacki takie obrzydlistwo stworzył. Zabicie nie takiego złego w końcu Batury i wprowadzenie na jego miejsce syna-mafiozy, zniszczenie wehikułu, nowy, uniwersalny i niepokonany, prawie-Superman - Paweł Daniec, podstarzali, zniewieściali, pełni nienawiści i braku składu i ładu bohaterowie, nierealne sytuacji i seria nieuporządkowanych wątków, oraz zero stylu Nienackiego - coś mi tutaj nie pasowało. Dopiero cytowany powyżej artykuł zdjął mi kamień z serca. To nie Nienacki zgłupiał na starość...