Leszek Kaczanowski: Śladami Pana Samochodzika po Pojezierzu Myśliborskim
				        Dawno, dawno temu przeglądając przewodnik turystyczny po dawnym województwie szczecińskim natknąłem się na zdjęcie gotyckiego portalu. Było ono dość niewyraźne i myślałem z początku, że pochodzi z jakiegoś zamku - poszukałem jednak opisu i znalazłem w nim informację, że jest to portal kościoła i że znajduje się na nim szachownica. Od razu skojarzyłem to z "Księgą strachów", ale jako że byłem wtedy mały, nic nie mogłem zrobić, oprócz bezskutecznego męczenia rodziców o stukilometrową wyprawę.
				        Wiele lat później zebrałem kolegów, wpakowałem ich do mojego wysłużonego Cinquecento i pojechaliśmy na wycieczkę po Pojezierzu Myśliborskim, zwiedzając okolice Chojny, Cedyni i innych, pobliskich miejscowości.
			
|   | 
|   | 
				        Lubiechów Górny to mała wioska na północ od Cedyni, która w zasadzie nie ma żadnych atrakcji turystycznych, oprócz kościółka. Najpierw długo oglądaliśmy go ze wszystkich stron, znajdując szachownicę na zewnątrz, była ona zresztą dobrze widoczna. Spytaliśmy napotkanego mieszkańca o możliwość wejścia do środka i usłyszeliśmy, że klucze można wypożyczyć w gospodarstwie po drugiej stronie ulicy. Młody człowiek, który nam je dał, udzielił przy okazji kilku informacji, między innymi dowiedzieliśmy się, że co jakiś czas ktoś przyjeżdża i pyta o szachownicę. Nasz rozmówca nie pamiętał jednak, żeby te osoby wspominały o Panu Samochodziku, po prostu interesował je dziwny symbol. Według niego ani w środku kościoła, ani w okolicy nie ma innych szachownic, nie słyszał też on o żadnych ukrytych skarbach ani innych zaginionych rzeczach.
				
				 
				
				 Być może usłyszeliśmy wtedy więcej informacji, niestety pamięć ludzka jest taka zawodna...
				        Być może usłyszeliśmy wtedy więcej informacji, niestety pamięć ludzka jest taka zawodna...
				        Rozmawiając cały czas, weszliśmy do środka, a potem na wieżę. Jako że nie byłem świeżo po lekturze "Księgi strachów", nie pamiętałem zbyt dokładnie opisów z powieści i nie mogłem ich zweryfikować. Miałem się tym zająć podczas następnego przyjazdu, ale przeniosłem się wkrótce do Krakowa i nie udało mi się tego zrealizować. Zresztą cały opis Lubiechowa zawarł Nienacki w czterech zdaniach, więc nawet nie bardzo byłoby co porównywać.
				
				 
				
				 Z wieży, na której obejrzeliśmy też znajdujące się tam dzwony, roztacza się bardzo ładna panorama okolicy. Po zejściu, za kościołem znaleźliśmy kilka starych krzyży nagrobnych z niemieckimi napisami - walały się pod murem. Sam kościół jest dość typowy i gdyby nie szachownica, niczym nie wyróżniałby się z wielu kościołów wiejskich na Pomorzu. Po zrobieniu kilku zdjęć ruszyliśmy dalej.
				        Z wieży, na której obejrzeliśmy też znajdujące się tam dzwony, roztacza się bardzo ładna panorama okolicy. Po zejściu, za kościołem znaleźliśmy kilka starych krzyży nagrobnych z niemieckimi napisami - walały się pod murem. Sam kościół jest dość typowy i gdyby nie szachownica, niczym nie wyróżniałby się z wielu kościołów wiejskich na Pomorzu. Po zrobieniu kilku zdjęć ruszyliśmy dalej.
				        To niestety wszystko, co pamiętam, a druga wyprawa nie doszła do skutku.
			

