Ciekawostki związane z powieściami Zbigniewa Nienackiego
Kolejność powstawania powieści
- "Pozwolenie na przywóz lwa" i "Skarb Atanaryka"
Pierwowzorami obu powieści były cykle reportaży w tygodniku "Odgłosy" - "Tajemnice grobów i kurhanów" wraz z ciągiem dalszym drukowane w numerach 21-23 w przypadku "Skarbu Atanaryka", oraz "Na tropie tajemniczego Ałbazina" w przypadku "Pozwolenia na przywóz lwa", drukowane w numerach 40-44. Oba w tym samym 1958 roku. W obu też książkach Nienacki opisuje swoje własne przygody, jak można się przekonać choćby czytając wywiad "Tajemnicze polskie państewko". Rzeczywistość, jak sam tam mówi, wyglądała tak, że po opublikowaniu reportaży z Węsior rozpoczął pisanie powieści, przerwał je jednak, gdyż w międzyczasie trafił na ślad zagadki Ałbazina, odbył podróż na Daleki Wschód, a następnie napisał z niej reportaż i wrócił do pisania "Skarbu Atanaryka". Potem w ślad za drugim cyklem reportaży postanowił napisać również kolejną powieść. I właśnie w "Pozwoleniu na przywóz lwa", którego akcja rozpoczyna się w kwietniu 1958 roku znajdujemy (koniec rozdz. V) zdanie: Czekało mnie piękne lato, urlop i wyjazd do Szwajcarii Kaszubskiej, gdzie rozłożyła swój obóz ekspedycja archeologiczna. Chodzi tu oczywiście o historię opisaną w "Skarbie Atanaryka". Zatem rzecz przedstawiona jest w innej kolejności: że to poszukiwania Ałbazina przerwane zostały wyprawą do Węsior. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie problem z datami. W tym samym rozdz. V "Pozwolenia" czytamy: Pod koniec czerwca zjawił się u mnie Antoni Szulc. Natomiast w rozdz. III "Skarbu" Tomasz pakuje w kopertę niedopałki opatrując ją podpisem Znalezione dn. 20 czerwca, a potem w rozdz. XIII Andrzej daje Rzyndowej do podpisania protokół dotyczący odnalezienia złotych waz w dniu 27 czerwca 1958 roku. Akcja obejmuje również kilka dni wcześniejszych i późniejszych od podanych dat. Wynika z tego, że koniec czerwca spędził na Pomorzu.
Wydaje się, że tej sprzeczności nie da się wyjaśnić, co najwyżej można przyjąć, że obie książki pierwotnie nie miały należeć do serii, zatem ich bohaterowie są różnymi osobami.
Jednak drugim i to znacznie ciekawszym wyjaśnieniem może być to, że pierwotnie akcja "Skarbu" miała rozgrywać się nie w czerwcu, a w lipcu. W trakcie pisania powieści Nienackiemu wydało się, że korzystniej będzie z jakichś powodów (np. ze względu na noc świętojańską) umieścić ją nie wtedy, kiedy wydarzyła się w rzeczywistości, a właśnie o ten miesiąc wcześniej. Mocnym argumentem za tą hipotezą są na przykład wspominane w treści dni tygodnia, które nijak nie pasują do podawanych równolegle dni miesiąca - a zaczynają pięknie się zgadzać, kiedy w miejsce czerwca 1958 roku podstawimy sobie lipiec, o czym można dokładnie poczytać w analizie datowania całej serii.
- "Księga strachów" i "Tajemnica tajemnic"
Na samym początku "Księgi strachów" znajdujemy następującą wzmiankę: właśnie wróciłem z Pragi, gdzie wespół z czeskim detektywem amatorem, panem Dohnalem, udało mi się rozwiązać zagadkę, którą ochrzciliśmy kryptonimem "Golem". Oczywiste jest więc przypuszczenie, że chodzi tu o rozwiązanie tajemnicy talizmanu Kelleya i klejnotów ukrytych przez rabina Löwe. W "Księdze strachów" z "białej serii", w 1981 roku, kryptonim sprawy został już zmieniony na "tajemnicę tajemnic", a w cytowanym wyżej zdaniu pan Dohnal stał się historykiem sztuki. Zmiana kryptonimu sprawy i profesji Czecha świadczy o tym, że w roku 1967 pomysł nie był jeszcze całkiem klarowny i w międzyczasie mocno ewoluował. Trzeba przecież pamiętać, że między pierwszymi wydaniami "Księgi strachów" (1967), a "Tajemnicy tajemnic" (1975) upłynęło osiem lat.
To jedno zdanie wprowadzają jednak spore zamieszanie. Jeśli przyjąć, że zagadkę talizmanu Kelleya i Katza Tomasz rozwiązał jeszcze przed poszukiwaniami pamiętnika von Haubitza, to powstaje nierozwiązywalny problem z harcerzami: w "Księdze strachów" Tell ma czternaście lat, a w "Nowych przygodach" jest on już po maturze, czyli ma lat mniej więcej siedemnaście. Tu też po raz pierwszy pojawia się Baśka. Od tych przygód do "Tajemnicy tajemnic" mijają aż trzy lata później i wynika z tego, że Tell byłby już w niej dwudziestoletnim mężczyzną. Baśka zaś opisany jest jako stary znajomy, z którym Samochodzik przeżył już kilka przygód. Na Jezioraku walczyliśmy z bandą Czarnego Franka, we Fromborku rozwikłaliśmy zagadkę pułkownika Koeniga. Jak więc "Księga strachów" mogła się dziać w tym samym roku?
Po co zatem umieścił Autor w "Księdze strachów" tę wzmiankę? Albo była to wówczas tylko próba dodania Tomaszowi jakiegoś życiorysu pozapowieściowego, żeby uczynić w tę postać bardziej żywą, albo Nienacki naprawdę zamierzał wykorzystać w kolejnej przyszłej powieści legendę o Golemie. Wnioskować można, że zamierzał wobec tego umieścić te przygody między częścią drugą, a trzecią, i że być może pojawiliby się w niej trzej harcerze. Jednak realizacja pomysłu ciągle i ciągle się odwlekała, aż wreszcie po latach pisanie części drugiej i pół straciło sens i powstała kolejna część - ósma. Tyle, że w międzyczasie zapomniał Autor o tym jednym zdaniu.
Przypuszczenie, że maszynopis "Tajemnicy tajemnic" przeleżał te osiem lat, po czym po znacznych poprawkach (np. zamiast Tella i jego dwóch przyjaciół pojawił się Baśka) jest dość nieprawdopodobne. Historie związane z Kelleyem, Dee i rabinem Löwe były już jednak Nienackiemu znane, w swoim dorobku miał on przecież drukowaną w 1958 roku w "Głosie Robotniczym" powieść "Olbracht Łaski wojewoda sieradzki", sam Łaski jest też nawet wspomniany w rozdz. VIII "Tajemnicy". Raczej więc był to wtedy jeszcze bardzo luźny, niesprecyzowany pomysł, aby wykorzystać te historie w kolejnej przygodzie Pana Samochodzika. Ale był. Bo w jakim celu Nienacki zaczynałby "Księgę" od przywołania sprawy o kryptonimie "Golem"?
Jak jednak widać wszystkie domysły opierają się tylko na jednym tylko zdaniu.
Na marginesie - są dwie ciekawostki w tej ciekawostce. Pierwsza: Wydawnictwo Poznańskie, które drukowało "Księgę" w roku 1976 (czyli już po pierwszym wydaniu "Tajemnicy") trzyma się jeszcze starej wersji, a druga: również trzy wydania późniejsze od "białej serii" (KAW - z 1987 i 1989 roku, oraz Alfa - z 1987 roku) zawierają starą wersję.
- "Niesamowity dwór" i "Zagadki Fromborka"
Całkiem podobna historia. W pierwszych wydaniach "Niesamowitego dworu" z Wydawnictwa Łódzkiego, ale i z Literatury, czytamy (rozdz. I) najpierw wspomnienia Tomasza: niedawno przeżyłem arcyciekawa historię, związaną z odzyskaniem zbiorów dziedzica Dunina, skarbami templariuszy i pamiętnikiem hitlerowskiego zbrodniarza, odnalazłem także drugi egzemplarz złotego dukata Władysława Łokietka, a następnie wypowiedź panny Wierzchoń na temat wcześniejszych przygód Tomasza, który: rozwikłał zagadkę tajemniczych szachownic w kościołach nad Odrą, odkrył część skarbów zakonu templariuszy, odnalazł zbiory dziedzica Dunina, złoty dukat Łokietka.. Trzy pierwsze przygody nie wymagają wyjaśnień - zostały już opisane we wcześniejszych tomach przygód, przy pierwszym cytowanym fragmencie jest nawet przypis wymieniający oczywiście tylko trzy tytuły, w których próżno szukać czegokolwiek o dukacie Łokietka. Po co więc ten dukat jest tam wymieniany? Temat polskich numizmatów został poruszony w "Zagadkach Fromborka", wydanych dopiero dwa lata później. Co prawda Nienacki wycofał się tam z odnalezienia samego dukata, jednak moneta ta odgrywa w książce niemałą rolę.
Czyżby zatem "Zagadki Fromborka" były w planach już w czasie pisania "Niesamowitego dworu"? Oczywiście w kilku innych powieściach wspomniane są nigdzie nie opisane przygody Tomasza, można zatem przyjąć że jest to właśnie jedna z nich. Jednak ta zbieżność warta jest zastanowienia. Możliwe, że z początku miała to być taka właśnie nie opisana przygoda, jednak zebrawszy jakieś nowe materiały uznał Autor, że temat wart jest książki? O prawdziwości tego przypuszczenia świadczyć może też pewien ślad pochodzący z "Templariuszy". Mianowicie w Charzykowych Tomasz opowiada Karen o naukowcu, który mógł mi wyjaśnić zagadkę zaginionego zbioru starych monet i co więcej, twierdzi że zbiór ten odnalazł. Skojarzenie z "Zagadkami" jeszcze odleglejsze, ale jednak...
- "Zagadki Fromborka" i "Fantomas"
Trzeci niejasny przypadek - chyba najciekawszy, bo rzecz dotyczy dwóch kolejnych powieści, więc i pole do przypuszczeń znacznie szersze. Z biografii Pisarza wynika że "Zagadki Fromborka" powstały w roku 1972, a więc na rok przed "Fantomasem". Tymczasem w "białej serii" kolejność powieści jest akurat odwrotna. Nie jest to przypadkowe. Na pierwszy rzut oka wyjaśnienie jest oczywiste - Pojezierze ustaliło taką właśnie numerację serii na podstawie treści obu książek. W zakończeniu "Fantomasa" Tomasz mówi przecież, że czytał doniesienia prasowe o zagadkach Fromborka, a we wstępie do "Zagadek" wspomina, jak to niedawno wrócił z Francji. Proste? Jeśli przyjrzymy się bliżej, to jednak nie za bardzo...
Bo jaki właściwie sens mają obie te wzmianki? Najprostszy wniosek jest taki, że Nienacki pisząc jako pierwsze właśnie "Zagadki" miał już w planach "Fantomasa", wiedział mniej więcej o czym będzie ta powieść, stąd taki a nie inny początek "Zagadek". Taki jednak scenariusz oznaczałby przecież, że Pisarz miał w swych planach obie książki naraz. Dlaczegóż w takim przypadku zdecydował się przygody we Francji umieścić przed Fromborkiem? To nielogiczne. Równie dobrze mogłyby one dziać się już po odnalezieniu schowków płk. Koeniga. Przecież oprócz kilku nic nie wnoszących do akcji zdań, nie ma miedzy książkami żadnych powiązań. Zaś chronologia pisania zgadzałaby się wtedy z chronologia przygód. Pisarz nie brałby wówczas na siebie ryzyka popełnienia jakiegoś błędu.
A błąd właśnie został popełniony... Przecież w przywołanym uprzednio początku "Zagadek" napomyka Tomasz, że Cały lipiec zajmowałem się wraz z Karen rozwiązywaniem tajemnic jednego z przepięknych starych zamków nad Loarą, przeżyliśmy mnóstwo dramatycznych i fascynujących wydarzeń, naprawdę godnych oddzielnej książki. A przecież Karen Petersen jedynie zaprosiła Tomasza do Francji i jest wspomniana tylko jako narzeczona Vincenta, ani razu nie pojawiając się osobiście. Co więcej rozwiązanie zagadki Fantomasa zajęło tylko pierwszy tydzień lipca, resztę urlopu Tomasz miał zamiar poświęcić na zwiedzanie francuskich muzeów.
Może bliższa prawdy jest zatem twierdzenie, że było dokładnie odwrotnie: najpierw Nienacki napisał "Fantomasa" i kończąc go miał już w planach "Zagadki", a przynajmniej ich zarys, stąd wzmianka na końcu "Fantomasa". Tylko dlaczego kolejność wydania książek była akurat odwrotna? Poza tym Nienacki był perfekcjonistą. Ponoć wszystko zawsze miał dopracowane w najmniejszym szczególe, wielokrotnie przepisywał całe rozdziały, aby wszystko było optymalnie dograne. I tu nagle taka wpadka z Karen? Gdyby "Fantomas" powstał wcześniej, to w "Zagadkach" na pewno nie byłoby o Karen ani słowa.
Zatem?
Zatem jeszcze jedna hipoteza:
Lata wydań są na pewno prawidłowe ("Zagadki Fromborka" przed "Fantomasem"). Ale lata powstania już niekoniecznie.
Nienacki napisał najpierw pierwszy rozdział "Fantomasa" z listem od Karen, może jeszcze kilka kolejnych i... utknął z braku dopracowanego pomysłu, albo właśnie znalazł nowe, ciekawe materiały na inny temat.
W międzyczasie pojawił się nowy temat dotyczący Fromborka - być może rocznica - ciekawszy dla Autora, gdyż rozgrywał się w Polsce. Ta książka została rozpoczęta i ukończona. A jednocześnie studiował on malarstwo posuwając dalej szkic "Fantomasa". Ponieważ początek "Fantomasa" już istniał, stąd wzięła się w "Zagadkach Fromborka" wzmianka o Karen. Potem jednak okazało się, że był to w "Fantomasie" wątek, który niezbyt pasował Autorowi - wszak często jak już wspomniałem zmieniał całe rozdziały. A o wstępie "Zagadek" zapomniał, w końcu to przecież praktycznie jedno słowo z kilkunastu tysięcy linijek tekstu... Tak więc coś może się okazało niezbyt dograne, może znalazł w międzyczasie lepszy pomysł - może np. właśnie wtedy Yvonne lub Eveline pojawiła się zamiast planowanej początkowo Karen? Przecież akurat w "Fantomasie" nie ma żadnej kobiety z którą Samochodzik mógłby poflirtować, co jest stałym motywem chyba wszystkich pozostałych części przygód.
Reasumując, można przyjąć, że pomysł na "Fantomasa" zmienił się dość znacznie, dlatego m. in. z książki znikła postać Karen, ale początku "Zagadek", które poszły niedawno do druku, nie dało się już przerobić.
Czyli tom nr 7 został napisany w środku powstawania tomu nr 6.
Co może świadczyć o prawdziwości tej tezy?
Przede wszystkim błąd z osobą Karen - w przypadku powstania "Fantomasa" po "Zagadkach" ona na pewno by się w nim znalazła, choćby w jednym, ale kluczowym wątku. Wzmianka o niej wynikła z przywiązania się Autora do jej osoby w pierwotnej wersji książki, której czytelnik nigdy nie poznał.
Hipotezę tę potwierdza również artykuł "Nasze sylwetki", napisany tuż przed publikacją obu powieści,gdzie przeczytać można, że druk ich był przygotowywany jednocześnie przez dwa wydawnictwa i gdzie podane są nawet oba tytuły w ich pierwotnych, roboczych wersjach. Jeszcze ciekawszy jest artykuł "Pan Samochodzik zawitał do »Płomyka«", gdzie Nienacki, już po napisaniu "Zagadek" uparcie trzyma się założenia, że w "Fantomasie" wystąpi nie tylko Karen, ale również kapitan Petersen - czyli w całej okazałości widać, jak to miało wyglądać.
Czy można to jednak udowodnić ponad wszelką wątpliwość? Chyba tylko analizując maszynopis "Fantomasa"...
Jak wspomniałem - w serii często znaleźć można uwagi o przygodach Samochodzika, które nie zostały opisane w żadnej książce. Być może i te wymienione powyżej krótkie wzmianki powstały dlatego, aby Tomasz miał jakiś życiorys pozapowieściowy. Po pewnym czasie jednak Nienacki zdecydował się te akurat pomysły wykorzystać w nowych częściach przygód. I czy to zapomniawszy, czy świadomie decydując się na takie a nie inne poprowadzenia akcji - doprowadził do powstania opisanych przekłamań.
Nazwiska bohaterów
O kilku przynajmniej bohaterach powieści można powiedzieć, że żyli i znali Pisarza. Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie szczegóły związane z daną osobą zostały przeniesione na karty powieści, raczej jedynie jedna z postaci dostawała nazwisko, może jakaś inna kilka cech charakteru itp. itd. Na razie pozostańmy przy nazwiskach. Dla kogoś, kto znając jerzwałdzkie realia, próbowałby znaleźć w prawdziwym świecie to, co opisane zostało w powieściach, prawdziwym wyzwaniem byłyby "Skiroławki" i "Wielki las"
Na razie krótko o dwóch bohaterach pierwszej z tych powieści.
- Przeglądając pierwszy i jedyny numer Magazynu Wydawnictwa Pojezierze "WERS", znalazłem wzmiankę o dyrektorze Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, który nazywał się... Aleksander Sewruk (był człowiekiem z zasadami, w pracy zawodowej człowiekiem rygorystycznym i wymagającym, co podbijał jeszcze swoją bezkompromisowością).
- Prawdopodobnie z pisma "Przemiany", z roku 1977, pochodzi notatka "To i owo festiwalowo", na temat drugiego festiwalu telewizyjnego, na którym Zbigniew Nienacki był jednym z reprezentantów środowiska literackiego, natomiast dziennikarzem akredytowanym przez czasopismo "Ekran" został Szczepan Żaryn (co ciekawe, najpóźniej w wydaniu powieści z roku 1990, nazwisko to zostało zmienione na Łaryn).
Zarówno w książkach "dla dorosłych", jak i w serii przygód "Pana Samochodzika" występuje pewnie stu kilkudziesięciu pierwszo- i drugoplanowych bohaterów. Z tej ogromnej gromady zajmijmy się na razie kilkoma osobami:
- Batura - jego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Zastanawiająca jest jednak zbieżność nazwisk z występującym w "Uroczysku" handlarzem dewocjonaliami - Bachurą. Obaj są przy tym bohaterami negatywnymi. Czyżby Nienacki znał kogoś o podobnym nazwisku, kogo nie darzył sympatią i w ten sposób odwdzięczył się?
- Elard zu Dohna, burgrabia i hrabia, który próbował skraść z British Museum kryształową tarczę i został za to wybrany prezesem wiedeńskiego Bractwa Różokrzyżówców, tak naprawdę nosi nazwisko pruskich arystokratów, posiadających tam rozliczne majątki, również przez jakiś czas pałac w Kamieńcu, oraz pałac w Morągu, wspomniane obszernie w "Niewidzialnych".
- Jaroslaw Dohnal, ojciec Ludmiły i Helenki z "Tajemnicy tajemnic" chyba nieprzypadkowo nazywa się tak, jak autor czeskiego przekładu "Laseczki i tajemnicy" (ściśle rzecz biorąc nie znam imienia tłumacza, ale inicjał się zgadza).
- Durant - porucznik, a następnie komisarz policji z "Termitiery" nosi to samo nazwisko, co kustosz Zamku Sześciu Dam z "Fantomasa".
- Gabinoux - reporter z "Termitiery" ma nazwisko bardzo podobne do prywatnego detektywa Robinoux z "Fantomasa".
- Gunter - wspomniany w rozdz. VIII "Złotej rękawicy" Arnold, mąż Christy Albedyll, ma to samo nazwisko, co Friedrich, kustosz Muzeum Goethego we Frankfurcie nad Menem, występujący w "Niewidzialnych".
- Piotr Hertel, ostatni żyjący członek bandy Barabasza, nazwisko odziedziczył pewnie po autorze muzyki do serialu "Z przygodą na ty" - przypominam, że Nienacki był tu autorem scenariusza. Co prawda serial powstał dwa lata po napisaniu powieści, ale panowie mogli przecież znać się o wiele wcześniej - ze środowiska filmowego lub teatralnego. Nawiasem mówiąc pan Hertel napisał też muzykę do "Misia Uszatka" :).
- Kanada Bill - przezwisko szabrownika z drugiego tomu "Liści dębu" jest bardzo podobne do pseudonimu literackiego pana Lejwody ze "Złotej rękawicy".
- Kondras, ojciec Hanki, człowiek zapalający wiślane światła w "Wyspie Złoczyńców" ma to samo nazwisko co mieszkaniec Łęgów Chłopskich w "Liściach dębu", który zawiózł na cmentarz trumnę ze zwłokami matki Marcina.
- Marczak Jan, dyrektor departamentu, w którym pracuje Pan Samochodzik jest jedną z głównych postaci w kilku powieściach. Jednak w serii występuje jeszcze i inny Marczak - gajowy z "Wyspy Złoczyńców".
- Masłochowa - tak nazywa się jedna z dwóch starych kobiet opłakujących matkę Marcina w "Liściach dębu". W "Wielkim lesie" występuje nadleśniczy Masłocha.
- Nowicki - to jeden z kolegów Michała ze łódzkiej szkoły w "Liściach dębu", a także własne nazwisko Pisarza.
- Purtak - nazywał się tak zarówno uczeń z tej samej szkoły, jak dyrektor ośrodka wczasowego w "Winnetou".
- Sekundus z "Nekropolis", pseudonim nadany przez studentów gipsowej głowie dorobionej do wykopanego szkieletu stał się potem nazwiskiem kolekcjonera ikon z "Tajemnicy tajemnic", a sam wątek rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszki odegrał niepoślednią rolę w "Wyspie Złoczyńców".
- Wasiak, czyli Nauczyciel w sztuce "Nekropolis" nosi to samo nazwisko co kierownik ośrodka wczasowego w Janówce.
- Z-24, czyli kryptonim Zenobii z "Księgi strachów" - notabene, jak można się domyślać, również agentki służb specjalnych - jest identyczny jak rzeczywisty pseudonim agenta Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego (występującego również jako "Siwiński"), który był pierwowzorem postaci Alberta z "Worka judaszów".
Miejscowości
Również długa jest lista miejscowości, w których rozgrywają się wydarzenia powieściowe lub tylko wspomnianych w nich przelotnie. Na razie pominę wszystkie te, które rzeczywiście istnieją na Mazurach i Warmii, w Bieszczadach itp. Zacznę od miejscowości fikcyjnych lub nieustalonych, których nazwy w dodatku powtarzają się w różnych książkach.
- Czartoria, wapienna góra, na zboczach której znajdują się kamieniołomy, w "Uroczysku" przeniesiona w okolice Tumu pod Łęczycą, opisana została również w "Liściach dębu", tym razem przy drodze z Ręczna do Gorzkowic, gdzie w rzeczywistości jest położona.
- Jasień. Miejscowość znana przede wszystkim z "Księgi strachów". Wioska o identycznej nazwie miała też być położona w okolicach Łęgów Chłopskich z "Liści dębu".